Pierwsze kombi spod znaku A6 zadebiutowało w połowie lat 90. Przy okazji lifitngu modelu 100, producent zdecydował się zastosować nowe oznaczenia. Ponadto, był to jeden z największych samochodów w segmencie. Wtedy też pojawiła się wersja S6 z 4.2-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 290 koni mechanicznych przekazującym moment obrotowy na cztery koła. Stały napęd quattro został do dziś. Podobnie jak imponujące gabaryty atrakcyjnie opakowane.
A6 Avant ma aż 494 centymetry długości, 189 szerokości i 147 wysokości. W standardzie występuje z LED-owymi reflektorami, choć zdecydowanie warto dopłacić do świateł wykonanych w technologii Matrix. Kilkaset metrów zasięgu sprawia, że jazda po kiepsko oświetlonych drogach jest bardzo komfortowa. Względem poprzednika, zachowano proporcje nadwozia, ale wprowadzono szereg uatrakcyjniających elementów w postaci chromowanych listew, wyraźnych przetłoczeń i dyfuzora skrywającego niezależne końcówki układu wydechowego. 21-calowe obręcze kosztują 21 220 złotych. Standardowo, auto opuszcza mury salonu na siedemnastkach.
Audi nie daje dużego wyboru w kwestii jednostek napędowych. Diesle są dwa. Pierwszy, to 204-konny motor o pojemności dwóch litrów. Do ważącego blisko 1900 kilogramów auta zdecydowanie bardziej pasuje 50 TDI. Niech nikogo nie zmyli to oznaczenie. Niemiecki producent wprowadził nową nomenklaturą sporo zamętu. Żeby rozszyfrować znaki na pokrywie bagażnika, warto spędzić dłuższą chwilę z cennikiem. Wtedy okaże się, że liczbę 50 zarezerwowano dla 3-litrowego diesla V6. 24-zaworowe serce napędowe rozwija 286 koni mechanicznych i 620 Nm dostępnych przy 2250 obr./min. Motor sprzężono z 8-stopniową przekładnią hydrokinetyczną, która istotnie przyczynia się do wysokiego komfortu jazdy.
6-cylindrowy silnik przyjemnie mruczy i nie przenosi do kabiny wyczuwalnych wibracji. Na pochwałę zasługuje też wyciszenie wzmocnione poprzez zastosowanie dźwiękoszczelnych szyb. Mimo sporej masy własnej przekraczającej 1900 kilogramów, Audi dorównuje osiągami kompaktowym sportowcom. Do setki przyspiesza w 5,7 sekundy, a prędkość maksymalną ograniczono do 250 km/h. Sprint do 160 zajmuje niewiele ponad 15 sekund. Co ciekawe, tak dobrych osiągów nie czuć za bardzo z pozycji kierowcy lub pasażerów. Auto bardzo harmonijnie rozwija moment obrotowy i cechuje się dobrą elastycznością właściwie w każdym zakresie prędkości obrotowej. Tchu nie brakuje zarówno w mieście, jak i na autostradzie.
Mimo świetnych osiągów, Audi zachęca do majestatycznego pokonywania kolejnych kilometrów. Układ jezdny nastawiono na komfort, a skrzynia biegów ma lekkie opóźnienia przy gwałtownym dociskaniu gazu. Nawet na 21-calowych obręczach komfort jazdy znajduje się na wysokim poziomie. Spora w tym zasługa opcjonalnego, pneumatycznego zawieszenia. Niemniej, należy uważać podczas podjeżdżania pod krawężniki i forsowania zapadniętych studzienek. Łatwy wtedy uszkodzić opony w rozmiarze 255/35 lub same felgi.
Audi przekonuje też podczas pokonywania ostrych łuków. Zachowuje się w nich niewiele gorzej, niż wyraźnie mniejsze A4. Jest zwinne, przewidywalne i łatwe w prowadzeniu. Jeśli przesadzicie z prędkością, da się we znaki lekka podsterowność i do akcji wkroczy zaawansowana elektronika stojąca na straży optymalnej trakcji. Na taki obraz duży wpływ ma stały napęd na cztery koła i opcjonalna, tylna oś skrętna wyceniona na 10 600 złotych.
Dobre osiągi i aksamitna charakterystyka pracy jednostki napędowej nie przekładają się na przesadnie duże zużycie paliwa. W mieście komputer pokładowy wskaże około 9-11 litrów. Niewiele mniej na autostradzie, ale spokojna trasa zaowocuje konsumpcją nieznacznie przekraczającą 6 litrów. Wynik godny 2-litrowych silników wysokoprężnych.
Nowa linia modelowa w postaci A7, A8 i Q8 wprowadziło sporo świeżości w kabinie. Nie inaczej sytuacja przedstawia się w A6. Do dyspozycji mamy nie lada gratkę dla miłośników elektronicznych gadżetów. Kokpit zdominowały trzy duże ekrany. Ten przed oczami kierowcy ma 12,3 cala, rozdzielczość HD i możliwość dopasowania grafiki do preferencji użytkownika. Pośrodku konsoli umieszczono kolejne dwa ekrany. Górny ma 8 lub 10,1 cala, w zależności od wybranej wersji. Pasażerowie mogą go obsługiwać gestami, głosowo lub po prostu palcem. System oparto na Androidzie, więc jego interfejs jest zbliżony do smartfonów. Niestety, za nowinki trzeba płacić. W pakiecie z MMI touch response wymaga dopłaty w wysokości 18 540 złotych.
Mimo podobieństwa ze smartfonami, jego obsługa nie należy do najłatwiejszych. Nie wykonuje wszystkich poleceń głosowych, a zaawansowane i mocno rozbudowane menu wymaga cierpliwości podczas nauki. Żeby sobie ułatwić życie podczas jazdy, warto na pulpit wyciągnąć najbardziej przydatne funkcje. Cieszy za to bardzo dobre nasycenie kolorami, wysoka rozdzielczość i płynność działania. Co istotne, konkurencja nie może poszczycić się wciąż tak dopracowanym układem multimedialnym. Nawigacja po jakimś czasie dopasowuje się do preferencji kierowcy, system kamer wokół auta gwarantuje świetną jakość obrazu, a audio sygnowane przez Bang&Olufsen gra naprawdę dobrze.
W kwestii przestrzeni, miejsca w dwóch rzędach nie brakuje dla czterech rosłych osób. Problem będzie mieć jedynie piąty pasażer, któremu zabraknie centymetrów przed nogami z uwagi na panel klimatyzacji i wysoko poprowadzony tunel. Bagażnik w standardowej konfiguracji ma 565 litrów. Wynik na tle konkurencji nie jest imponujący, ale kufer nadrabia regularnym kształtem. Po złożeniu asymetrycznego oparcia, jego pojemność rośnie do 1680 litrów.
Avant najpóźniej dołączył do mocnego segmentu, przez co dystansuje konkurencję w wielu aspektach. Świetnie się prowadzi, aksamitnie filtruje nierówności, zapewnia wysoki poziom wygody i komfortu akustycznego. Z mocnym dieslem jest też dynamiczny i dość oszczędny, ale niestety drogi. Za wersję 50 TDI trzeba zapłacić 311 900 złotych. Naszpikowanie auta elektronicznymi gadżetami wywinduje cenę do około 480 tysięcy.