Samochody segmentu B stają się coraz dojrzalsze, większe, bardziej przestronne, pełne elektronicznych bajerów i nowoczesnych systemów wsparcia. Za tym wszystkim podąża coraz wyższa cena. A co jeśli po prostu potrzebujemy małego, zwinnego autka do jazdy od punktu A do B po mieście? Wtedy warto dać szansę Fordowi Ka+.
47 550 zł (43 200 zł w aktualnej promocji) trzeba zapłacić za nowego Forda Ka+ w wersji wyposażenia Trend Plus, w której standardem jest mocniejsza, 85-konna wersja benzynowego silnika 1.2 TI-VCT. To optymalny wybór. Silnik bez problemu radzi sobie z takim maluchem (3 941 mm długości), do spokojnej, miejskiej jazdy w zupełności wystarcza (13,5 s), a przy tym nie pali dużo (deklarowane zużycie to 5,0 l/100 km, podczas testu wychodziło lekko ponad 6 l).
Bez żadnych dopłat w tak skonfigurowanym Ka+ dostaniemy m.in.:
W budżetowym mieszczuchu do szczęścia nie potrzeba niczego więcej. No chyba, że dopłacimy 2 400 zł do systemu Ford SYNC 3, który oferuje łączność ze smartfonami za pomocą Apple CarPlay i Android Auto.
Po zajęciu miejsca za kierownicą nie masz wrażenia obcowania z samochodem budżetowym. Materiały są bardzo przyzwoitej jakości. Nieco gorzej jest z montażem, ale dotyczy to elementów, których nikt podczas jazdy nie dotyka (tunel skrzyni biegów). Oprócz montażu drobnymi minusami są jeszcze: niefortunne otwieranie bagażnika (jeżeli samochód jest brudny, to z pewnością i my się pobrudzimy) i trochę za krótkie siedziska. Reszta sprawia bardzo pozytywne wrażenie i to nie tylko ze względu na cenę. Przestrzeni jest pod dostatkiem. Siedząc z tyłu nie narzekałem na brak miejsca na nogi, a tym bardziej na głowę. Ford zrobił wiele, by Ka+ można było podróżować w cztery osoby. Bagażnik pomieści przyzwoite 270 l. Ale to nie wszystko.
Fordy słyną z doskonałego wręcz prowadzenia. Ogromnym zaskoczeniem jest to, że budżetowy Ka+ nie jest pod tym względem wyjątkiem. Zawieszenie jest sprężyste, ale nie za miękkie. Bardzo dobrze i cicho tłumi nierówności, a jednocześnie nie pozwala na zbytnie przechyły karoserii. Współgra z nim bardzo precyzyjny układ kierowniczy. Ka+ jeździ lepiej od wielu droższych aut segmentu B.
Czym wersja Active różni się od zwykłego Ka+? Posiada podwyższone o 23 milimetry zawieszenie i stylizację nadwozia wzbogaconą o dodatkowe osłony, a także obramowania nadkoli, unikalne czarne wykończenie górnej i dolnej części przedniego wlotu powietrza oraz relingi dachowe. Dla Active zarezerwowany jest także brązowy kolor ze zdjęć oraz specjalne 15-calowe obręcze.
W kabinie znajdziemy trochę inaczej wykończoną deskę rozdzielczą, tapicerkę z brązowymi akcentami, ozdobne listwy progowe, chromowane wstawki, kierownicę pokrytą skórą z przeszyciami Seinna Brown oraz maty podłogowe w kabinie i bagażniku.
Ford Ka+ Active jest dostępny tylko z benzynowym silnikiem 1.2TI-VCT o mocy 85 KM. Uterenowiona odmiana została wyceniona na 51 600 zł (55 950 zł).
Ford Ka+ nie ma ambicji bezpośredniego rywalizowania z bardziej znanymi samochodami segmentu B. Z Polo, Ibizą, Yarisem, i20 czy Rio walczyć ma zaawansowana technicznie Fiesta. Ka+ to zupełnie inna propozycja - budżetowa, tania i prosta. Dla większości w zupełności wystarczająca do codziennej jazdy po mieście. Jeżeli szukacie auta tego typu, to warto się Ka+ zainteresować.
Wersja Active skusi za to kierowców, chcących się wyróżnić na drodze i tych, którym czasem przydaje się trochę wyższy prześwit. Całej reszcie z pewnością wystarczy Ka+ Trend Plus.