BMW M5 - opinie Moto.pl. Kulturalnie brutalne

Piotr Kozłowski
Potrafi delikatnie masować plecy, by po chwili brutalnie wcisnąć je w oparcie pokrytego skórą fotela. M5 to luksusowa limuzyna, która na życzenie kierowcy zrywa asfalt i przedziera okolicę grzmotami z wydechu.

Po oddaniu M5 przesiadłem się do japońskiego SUV-a. Z pierwszego zakrętu prawie wypadłem, nieomal przestrzeliłem pierwsze napotkane rondo. Zapomniałem, że nie wszystkie auta tak błyskawicznie i brutalnie jak M5 reagują na polecenia wydawane pedałem hamulca i że nie we wszystkich montuje się karbonowo-ceramiczne tarcze za 45 tys. zł.

Potulne, kulturalne i eleganckie

Nowe M5 potrafi to, czego nie umiał żaden z jego poprzedników (no może z wyjątkiem F10) - być normalną, komfortową limuzyną. Prócz wszechobecnych emblematów (na klapie bagażnika, przy skrzelach, na grillu i felgach, na progach, kierownicy i lewarku dźwigni zmiany biegów, a nawet na zagłówkach) i trzech czerwonych przycisków we wnętrzu pomiędzy M5 a zwykłą serią 5 wizualnie nie ma wielu różnic. W charakterze też. W trybie Efficient układ kierowniczy pracuje z delikatnym oporem, skrzynia biegów nie wkręca silnika na wysokie obroty, a komputer w razie potrzeby rozdziela moc między wszystkie koła, dając pewność prowadzenia w zakrętach. Do doskonale wyciszonego wnętrza czasem przedrze się warkot potężnej V-ósemki, ale gdyby nie to, miałbyś wrażenie, że siedzisz za kółkiem zwykłej "piątki". Nawet zużycie paliwa nie jest przesadnie duże - 11 l/100 km w cyklu mieszanym w 600-konnej limuzynie to bardzo dobry wynik.

BMW M5BMW M5 Fot. Piotr Kozłowski

ZOBACZ TEŻ nasz archiwalny materiał na temat wszystkich generacji BMW M5.

To najbardziej cywilizowane M5 w historii. Dla niektórych fanów modelu to jego największa wada, ale dla tych, którzy mają go nie tylko na plakacie, ale też w garażu, to największa zaleta, bo nowe M5 może być jedynym autem, którego potrzebują.

Brutalne, zrywne i emocjonujące

Dwa czerwone przyciski przy kierownicy odpowiadają za nastawy silnika, skrzyni biegów, układu kierowniczego, zawieszenia i napędu. Możesz je zaprogramować, jak chcesz. Wyłącz stabilizację toru jazdy, włącz tryb Sport Plus, wciśnij przycisk opcjonalnego układu wydechowego M sport (7,7 tys. zł), który ustawi przepustnice tak, by z wydechu wydobywały się dźwięki podnoszące ciśnienie krwi. W tym momencie M5 pokaże swoje drugie, skrajnie odmienne oblicze - stanie się zrywne, brutalne, piekielnie precyzyjne, ekscytujące. Pracujące pod maską 4,4-litrowe V8 kręci się do 7300 obr./min., racząc kierowcę i gapiów głębokim, wyrazistym gangiem. Wtórują mu strzały z wydechu. Każde puszczenie gazu przy wyższych obrotach kończy się grzmotami. Dosłownie.

M5 F90 jest najszybszym M5 w historii. 600-konne V8 rozpędza je do setki w... 3,4 s. Ta dostojna limuzyna jest szybsza na prostej od supersportowego Mercedesa-AMG GT R, a nawet od Ferrari Portofino i równie szybka jak 580-konne Lamborghini Huracan. Ale nie tylko sprint do setki robi wrażenie. M5 jest niebywale elastyczne. Nawet przy prędkościach nieprzewidzianych przez limity autostradowe zapas mocy jest wręcz niewiarygodny. Bawarska limuzyna jest przy tym bardzo dostojna - nie ma szarpnięć skrzyni, nie ma turbodziury. A jazda bokiem jest dziecinnie prosta. Z najnowszym M5 nie walczysz, tylko się z nim bawisz. To inne emocje, ale jest ich tyle samo co u brutalnego E60.

Ile i czemu tak drogo

Ceny BMW M5 startują od 569 tys. zł. Opcje potrafią być drogie. Po zaznaczeniu wszystkiego, za co można dopłacić, cena skacze o 264 tys. zł do 833 tys. zł, ale wtedy na liście wyposażenia znajdują się nawet:

  • karbonowa pokrywa silnika (6,2 tys. zł),
  • automatyczne domykanie drzwi (3,3 tys. zł),
  • lampki do czytania Individual (2,1 tys. zł),
  • pasy bezpieczeństwa przeszyte czerwoną i niebieską nicią (1,5 tys. zł),
  • Night Vision (10 tys. zł),
  • system rozrywki z dwoma wyświetlaczami z tyłu (12 tys. zł),
  • najdroższy pakiet serwisowy (22,5 tys. zł),
  • przedłużona do 5 lat gwarancja (20 tys. zł).

Dobrze wyposażone M5 z niezbędnymi dodatkami kosztuje około 620 tys. zł. Emocje, których dostarcza, warte są znacznie więcej.

BMW M5BMW M5 Fot. Piotr Kozłowski

Duch M5 w kulturalnym wydaniu

Nie wierz tym, którzy mówią, że XDrive zabił charakter M5. Jeśli tylko chcesz, napęd może być przekazywany wyłącznie na tylną oś. Zresztą nawet w normalnym trybie przednia oś dołączana jest tylko w razie potrzeby. Nie wierz tym, którzy mówią, że M5 skończyło się wraz z pojawieniem się pod jego maską turbodoładowanych silników - system bi-turbo w F90 działa doskonale, skutecznie zatykając turbodziurę. Jasne, że najnowsze M5 nie ma już tego pazura co E60 czy E39, ale cieszmy się, że w erze walki o redukcję emisji szkodliwych substancji ten samochód jest w ogóle produkowany. I wciąż dostarcza niesamowitych emocji. Z jednej strony - potulny jak baranek. Z drugiej - brutalny i ekscytujący. Jego charakter zależy od ciebie i twojego humoru. Czy można wyobrazić sobie coś lepszego?

Więcej o:
Copyright © Agora SA