Powodem podjęcia przez koncern BMW decyzji o aż tak szeroko zakrojonej akcji serwisowej są obawy, że niektórym samochodom marki może grozić niekontrolowana utrata zasilania. Do serwisów zostanie wezwanych ponad 300 tysięcy samochodów, które zostały wyprodukowane pomiędzy marcem 2007, a sierpniem 2011 r.
Akcja serwisowa obejmie następujące modele:
Wszystko zaczęło się od tragicznego w skutkach wypadku, do którego doszło w Boże Narodzenie 2016 r. w Wielkiej Brytanii. Narayan Gurung jechał w nocy wraz z żoną Fordem Fiestą, nagle na drodze przed nim zatrzymało się BMW, Narayan w ostatniej chwili odbił w bok, żeby ominąć auto, ale uderzył w drzewo. Kierowca Fiesty wypadku nie przeżył.
Powodem zdarzenia było zwarcie w samochodzie BMW, które doprowadziło do nagłego wyłączenia się silnika i świateł stop.
Dziennikarze BBC z programu Watchdogs sprawy nie odpuścili i zaczęli drążyć głębiej. Okazało się, że dotarli do wielu kierowców, którzy mieli ze swoimi BMW podobne problemy, ale, na szczęście, nie kończyły się one aż tak tragicznie. Śledztwo BBC wykazało, że producent otrzymywał skargi na problemy ze zwarciami od 2011 r.
Co ciekawe, BMW w 2013 r. sukcesywnie wzywało do serwisów ok. 500 tys. aut w Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie i RPA.
Pod wpływem dziennikarskiego śledztwa BMW postanowiło działać i w Europie. W zeszłym roku do serwisów wezwano 36 410 samochodów z silnikami benzynowymi.
Wczoraj BBC zostało poinformowane przez Bawarczyków o rozszerzeniu akcji serwisowej o kolejne samochody, również te z silnikami Diesla. Producent podkreśla, że woli dmuchać na zimne i sprawdzić, czy problemy nie dotyczą większej liczby aut. Niemcy nie wykluczają, że "mogło dojść do podobnych problemów z zasilaniem w samochodach, które nie były objęte oryginalnym odwołaniem".
BMW ma w najbliższym czasie uruchomić specjalną infolinię i skontaktować się z właścicielami samochodów objętych akcją serwisową.
Źródło: BBC