Unia stawia na ekologię. Zapłacą za nią kierowcy podczas nabijania klimatyzacji

Unijne przepisy wymogły na serwisantach używanie nowego, bardziej ekologicznego gazu w układach klimatyzacji. Problem w tym, że nowy czynnik jest znacznie droższy od starego.

Wymogi Unii Europejskiej znów uderzają po kieszeniach kierowców. Wszystko z powodu nowego rodzaju gazu, który jest kilkukrotnie droższy od starego. Jednak nawet właściciele samochodów, które korzystają z gazu starszego typu, zapłacą więcej. Wszystko dlatego, że rynek dąży do wyrównania cen obu rodzajów czynników chłodniczych.

Unia stawia na czynnik R1234YF

Od początku 2017 roku każdy nowy samochód, który przechodzi homologację musi mieć klimatyzację napełnioną czynnikiem chłodniczym R1234YF. Dotychczas producenci stosowali czynnik R134a. Nowy gaz jest bardziej ekologiczny od starego i spełnia normy unijne określające wpływ danej substancji na powstanie efektu cieplarnianego. Dużo wątpliwości wzbudza temat bezpieczeństwa nowego środka chłodniczego. Testy wykazały, że środek R1234YF jest bardzo niebezpieczny w przypadku rozszczelnienia klimatyzacji i zapłonu.

Przeczytaj także: Jak dbać o klimatyzację samochodową i jak jej używać, żeby jej nie zepsuć

Eksperci jakiś czas temu prognozowali zrównanie cen starego i nowego czynnika. Jednak problem w tym, że nowy czynnik nie zaczął być tańszy, tylko zwiększono ceny R134a. W efekcie butla starego czynnika potrafi dziś kosztować ponad 2000 zł, czyli kilka razy więcej niż w ubiegłym roku. Dlatego ceny za usługę nabicia klimatyzacji automatycznie wzrosły.

Uwaga na butle ze Wschodu

Oczywiście na rynku pojawiły się już tańsze alternatywy w postaci butli ze starym czynnikiem chłodniczym, które sprowadzono ze Wschodu. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie są one w żaden sposób certyfikowane - nie wiadomo, jak gaz zachowa się podczas awarii. Stosowanie go może skutkować uszkodzeniem układu klimatyzacji. Nie ma więc wyjścia - chcesz się chłodzić, musisz płacić.

Więcej o: