Liczby opublikowane przez niemiecki urząd mają zwiększyć presję na producentach samochodów i politykach, którzy chcą spowolnić spadek popularności technologii wysokoprężnej. Koncerny motoryzacyjne przez ostatnie lata zainwestowały miliardy euro w rozwój tych silników.
Niemiecki urząd podaje, że przez tlenki azotu może chorować nawet milion ludzi w roku. To oznacza, że poziom trujących cząstek w wielu niemieckich miastach jest wyższy od granicy norm jakości powietrza.
Zobacz także: Przełomowy wyrok sądu. Niemcy na potęgę sprzedają stare diesle. Polscy handlarze zacierają ręce
Przez ostatnie lata rynek motoryzacyjny opierał się na technologii wysokoprężnej, żeby zwiększyć efektywność i dotrzymać norm emisji dwutlenku węgla, przy okazji zyskując czas na przestawienie się na napęd elektryczny. Dopiero skandal związany z Dieselgate wyhamował sprzedaż samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Okazało się, że prawdziwy poziom emisji tlenków azotu jest dużo wyższy w przypadku silników wysokoprężnych niż benzynowych.
Kilka tygodni temu Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku zadał kolejny cios trującej technologii. Najnowszy wyrok pozwala wprowadzić w niemieckich miastach zakazu wjazdu samochodom z silnikami Diesla. Co ważne, miasta nie muszą konsultować decyzji ani z władzami federalnymi, ani władzami landów. Wystarczy, że w ciągu roku limit zawartości dwutlenku azotu przekroczy 40 mikrogramów na 1 m3.
Zobacz także: W jakim stopniu transport samochodowy odpowiada za smog?