Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku wydawał w tym tygodniu wyrok, który diametralnie odmieni motoryzację w całych Niemczech. Sąd zezwolił bowiem niemieckim miastom wprowadzenie zakazu wjazdu samochodom z silnikami Diesla. Co ważne, miasta nie muszą konsultować decyzji ani z władzami federalnymi, ani władzami landów.
Zakaz wjazdu dla samochodów z silnikami Diesla będą mogły wprowadzić te miasta, w których w ciągu roku przekraczany jest limit zawartości dwutlenku azotu wynoszący 40 mikrogramów na 1 m³.
To właśnie silniki wysokoprężne w znacznej mierze odpowiadają za emisję tlenków azotu. Warto przypomnieć, że cała afera Dieselgate wybuchła właśnie z ich powodów. Instalowane przez Volkswagena nielegalne oprogramowanie w jednostkach TDI miało za zadanie podczas testu ograniczać osiągi silnika, dzięki czemu udawało się im spełnić bardzo rygorystyczne normy emisji tlenków azotu.
Urząd Ochrony Środowiska w Niemczech szacuje, że w co najmniej 37 niemieckich dużych miastach limity są znacznie przekroczone. W niechlubnym rankingu przoduje Monachium.
Zobacz także: W jakim stopniu transport samochodowy odpowiada za smog?
Niemcy to jeden z bastionów silników wysokoprężnych na świecie. Urząd ds. motoryzacji KBA podaje, że w Niemczech zarejestrowano ponad 15 milionów samochodów z silnikami Diesla.
Prawdopodobnie niemieckie miasta od razu nie zdecydują się na zakaz wjazdu dla wszystkich samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Początkowo restrykcje mają nie dotyczyć silników, które spełniają najnowszą normę emisji Euro 6. Jednak to niewielka część niemieckich samochodów - KBA mówi o 2,7 mln aut. Reszta niemieckich kierowców będzie miała problem. Docelowo władze miast chcą zakazać diesli w ogóle.
Wyrok Federalnego Sądu Administracyjnego w Lipsku będzie miał ogromny wpływ na Polskę. To właśnie z Niemiec trafia nad Wisłę najwięcej używanych samochodów. Nic więc dziwnego, że wiele osób bije już w Polsce na alarm, ostrzegając że zaleje nas fala starych diesli, które nie spełniają najnowszych norm.
Zobacz także: Niemiec płakał jak sprzedawał? Niekoniecznie, bo średni wiek ściąganych do Polski aut przeraża
To scenariusz wysoce prawdopodobny, ponieważ na niemieckich portalach aukcyjnych już w tym tygodniu możemy zaobserwować znaczne spadki cen samochodów z silnikami Diesla. Niemcy w panice zaczynają wyprzedawać auta, którymi już niedługo nie będą mogli jeździć po miastach. Niska cena może się okazać powodem, przez który wielu Polaków zdecyduje się na import samochodu zza Odry.
Niemcy bardzo długo opierali się walce z silnikami Diesla, ale w zeszłym roku mogliśmy zaobserwować załamanie tamtejszego rynku. W poprzednich latach rejestracje diesli stanowiły ok. połowy wszystkich aut, w 2017 r. było to już tylko 39 proc.
Taki trend możemy zaobserwować w całej Europie. Udział diesli w europejskim rynku spada konsekwentnie od kilku lat i w 2017 r. wynosił już tylko 43,8 proc., co jest wynikiem najniższym od 2004 r. Na spadkach diesli zyskują silniki benzynowe i napędy alternatywne (głównie auta hybrydowe, elektryki to dopiero pieśń przyszłości).
Do wprowadzenia zakazu wjazdu przygotowują się także inne europejskie miasta. Już w przyszłym roku planuje to Kopenhaga. Do 2025 r. zakazy mają się pojawić także w takich metropoliach, jak Madryt, Rzym, Paryż i Londyn.