Korzystanie z telefonu podczas jazdy to prosta droga do spowodowania zagrożenia. Zwłaszcza w dobie wszechobecnych smartfonów jest to palący problem. Przez telefon już nie tylko rozmawiamy i wysyłamy SMS-y, ale możemy także sprawdzić skrzynkę pocztową, najświeższe informacje albo wejść do jednego z komunikatorów. Kierowcy często korzystają też z nawigacji, a niewielu z nich ma uchwyt na komórkę.
Policja na każdym kroku podkreśla, jak niebezpieczne jest używanie telefonu podczas jazdy. To jedna z najbardziej rozpraszających czynności za kierownicą - żeby spojrzeć na ekran komórki musimy oderwać wzrok od drogi. Każda sekunda nieuwagi może być brzemienna w skutkach, gdy np. na jezdnię wybiegnie dziecko, a my zareagujemy z opóźnieniem. A statystyki policji przerażają - aż 8 na 10 kierowców w Polsce używa telefonu podczas jazdy.
Zobacz także: Obsługa nawigacji może skończyć się tragicznie. Nawet 30 proc. wypadków to wina nieuwagi
Francuskie władze postanowiły walczyć z kierowcami, używającymi komórek jeszcze zacieklej niż do tej pory. Sąd właśnie zakończył głośną sprawę z zeszłego, w której kierowca nie zgodził się przyjąć mandatu, kiedy używał smartfona, stojąc przed rondem z włączonymi światłami awaryjnymi. Sędzia zdecydował, że mandat się należał, a kierowca może używać telefonu tylko i wyłącznie na miejscu parkingowym.
To oznacza, że Francuzi nie będą mogli np. zjechać na pobocze, aby sprawdzić drogę dojazdu do celu, odebrać ważną rozmowę telefoniczną czy odpisać na SMS-a. Kierowca może użyć telefonu na postoju tylko pod jednym warunkiem - jeżeli doszło do wypadku lub awarii i chce powiadomić stosowne służby.
Mandat za rozmawianie przez telefon podczas jazdy we Francji jest bardzo dotkliwy. W przeliczeniu na złotówki przekracza 565 złotych. Policja prowadzi szeroko zakrojoną akcję przeciwko łamiącym ten przepis - we Francji to jeszcze poważniejszy problem (statystyki mówią o 9 na 10 kierowcach), a rocznie karze się tam ponad 300 000 kierowców za używanie telefonu podczas jazdy. Aż tak ostra interpretacja przepisów nie powinna dziwić, bo coraz więcej Francuzów narzeka na auta blokujące pobocza i wąskie uliczki. Często właśnie z powodu smartfonów.
To nie jedyne zaostrzenie przepisów dla kierowców nad Sekwaną w ostatnim czasie. Wszyscy kierowcy, jadący do Francji, powinni mieć na uwadze, że na drogach krajowych obniżono dopuszczalną prędkość z 90 do 80 km/h.
Zobacz także: Polskie drogi jak rosyjska ruletka. Winni są kierowcy. Dane jasno to pokazują
Za używanie telefonu podczas jazdy bez użycia zestawu głośnomówiącego grozi kierowcy 200 złotych mandatu oraz 5 punktów karnych.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że kara musi być znacznie surowsza. Jeżeli pomysł Francuzów zda egzamin, to możemy się spodziewać podobnego rozwiązania także nad Wisłą.