Wielu właścicieli pojazdów jest przekonana, że gdy silnik przekroczy przebieg 200-300 tysięcy km, to od tego momentu można do niego dolewać bez obaw różnego rodzaju oleje, mieszając je ze sobą.
Niestety, ten pogląd ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, i jest to najkrótsza droga do dewastacji jednostki napędowej, która poskutkuje koniecznością przeprowadzenia remontu. W przypadku najbardziej zaawansowanych silników, koszty naprawy mogą przekroczyć nawet 30-40 tysięcy złotych.
Zobacz także: Czy warto wymieniać olej silnikowy przed zimą?
Nowoczesne silniki są wyjątkowo wrażliwe na jakość środka smarnego. Hydrauliczna kompensacja luzu zaworowego, filtr cząstek stałych i wiele rozwiązań komplikujących obsługę sprawia, że należy ściśle trzymać się wytycznych narzuconych przez producenta.
Jeżeli zachodzi konieczność dolewki, można wybrać olej innego producenta, ale taki, który ma identyczne parametry jak ten, który został wcześniej wlany do jednostki napędowej.
Dzięki zachowaniu tej samej lepkości (SAE) i klasy jakościowej (API), dwa oleje stworzą jednorodną mieszaninę, która uniemożliwi tzw. „żelowanie” oleju. W takim przypadku unikniemy również zjawiska wytracania dodatków uszlachetniających.
Stosowanie tej zasady pozwoli utrzymać fabryczne normy cieczy smarującej i zapewni odpowiednie smarowanie podzespołów mechanicznych. Jeśli nie jesteśmy pewni, jakiego rodzaju ciecz smarująca została wlana do silnika, warto przewertować instrukcję obsługi lub zadzwonić do warsztatu, który wykonywał usługę. Pamiętajmy jednak, że w przypadku ubytku środka smarnego należy szybko go uzupełnić. Jazda z niedoborem oleju może doprowadzić w skrajnej sytuacji do uszkodzenia silnika.
Zobacz także: Po czym poznać, że samochód ma duży przebieg?
W niektórych sytuacjach, dopuszczalne jest dolanie oleju o nieco innej specyfice. Mowa tu o parametrze lepkości wyrażanym symbolem np. 10W-40. W tym przypadku, dolanie niewielkiej ilości środka smarnego o oznaczeniu 5W-40 nie zasieje spustoszenia w silniku.
Wypadkowa lepkość dwóch lubrykantów przyniesie w rezultacie korzystny efekt. To dlatego, że 5W może pracować w niższych temperaturach. Po rozgrzaniu cieczy w obiegu, lepkości obu olejów są takie same, więc dla trwałości jednostki i skuteczności smarowania, zmiana nie będzie znacząca. Należy jednak pamiętać, by klasa produktu była identyczna.
Coraz więcej producentów zaleca stosowanie olejów typu Longlife, które są przewidziane na okres eksploatacji przez 25-30 tysięcy kilometrów.
W przypadku stosowania tego typu cieczy smarującej, należy pamiętać że uzupełnianie ewentualnych ubytków oleju musi się odbywać z użyciem produktu typu Longlife.
Uzupełnienie niedoboru cieczą tej samej lepkości i klasy, ale bez technologii Longlife sprawi, że mieszanina straci swoje pierwotne właściwości i nie zagwarantuje optymalnego smarowania na dystansie przewidzianym przez koncern petrochemiczny.
Warto też wiedzieć o istnieniu parametru niskopopiołowości oleju. To lubrykanty przewidziane do silników z filtrami cząstek stałych. Dolanie w tym przypadku innego smarowidła o zbliżonej klasie może szybko doprowadzić do kosztownej awarii. Podobnie ma się rzecz z energooszczędnymi środkami smarnymi. Tutaj też należy bezsprzecznie przestrzegać klasy jakościowej i lepkości dolewanego specyfiku.
Zobacz także: Jak radzić sobie z problemem nadmiernie parujących szyb w samochodzie?
W związku z nadmierną konsumpcją oleju, dolewki między przeglądami stają się coraz częściej koniecznością. By uniknąć przykrych rozczarowań, warto wozić w bagażniku awaryjny litr takiego środka smarnego, jak wlał mechanik przy okazji poprzedniego serwisu.