Popularność automatów na rynku wtórnym, jak i wśród nowych samochodów, jest na podobnym poziomie. Według statystyk to około ¼ parku maszynowego w Polsce. Wobec tego, warto mieć świadomość, że automatyczne skrzynie nie są wieczne. Pancerne, 3 lub 4-biegowe stosowane w pojazdach przynajmniej sprzed dwóch dekad, odeszły w niepamięć. Nowoczesne mechanizmy są skomplikowane. Wymagają regularnego serwisu i odpowiedniego traktowania. Na rynku możemy znaleźć skrzynie hydrokinetyczne, bezstopniowe, zautomatyzowane, a także najdroższe w serwisie – dwusprzęgłowe. Te najbardziej zaawansowane, mają 7, 8, a w nielicznych przypadkach nawet 10 przełożeń. To sprawia, że ewentualne, poważne naprawy mogą pochłonąć kwoty znacznie przekraczające 10 tysięcy złotych. Kosztowne usterki można jednak odwlec w czasie, stosując się do odpowiednich zaleceń.
Przekładnię należy rozgrzewać w podobny sposób, co silnik. Aby mechanizm dobrze funkcjonował, olej musi rozejść się po jego wnętrzu, by zapewnić optymalne smarowanie. Przy porannym rozruchu, warto zatem odczekać chociaż kilkanaście sekund przed ustawieniem lewarka w położeniu D. Pierwsze kilometry należy pokonywać spokojnie, bez gwałtownego dociskania gazu. Dopiero, gdy układ się rozgrzeje, można wykorzystać jego potencjał, choć z pewnymi zastrzeżeniami.
Dynamiczne ruszanie spod świateł w sposób zbliżony do „kontrolowanego startu”, jest możliwe tylko w skrzyniach dwusprzęgłowych. Powtarzanie takiej procedury (przytrzymanie pedału hamulca z równoczesnym wciśnięciem gazu) w hydrokinetykach lub CVT, szybko wykończy automatyczną przekładnię i doprowadzi do kosztownego remontu.
To jeden z częstszych błędów przytrafiających się nawet doświadczonym kierowcom. Podczas jazdy nie należy przełączać z trybu D na N lub P, nawet po zatrzymaniu się na czerwonym świetle. Zdecydowanie lepiej dla skrzyni, gdy prawa noga spocznie na pedale hamulca, a lewarek pozostanie w ustawieniu D. W przeciwnym razie, dojdzie do szybkiego zużycia zaworów sterujących przepływem oleju, a także uszkodzenia kół zębatych. Regeneracja tego ostatniego elementu pochłonie kilka tysięcy złotych. Jeżeli dojdzie do skrajnego wyeksploatowania mechanizmu, konieczny stanie się remont generalny, którego wartość może sięgać kilkunastu tysięcy złotych.
Jeśli sytuacja na drodze zmusiła do zatrzymania się na wzniesieniu, należy w pełni korzystać z hamulca. Dłuższy postój oznacza też konieczność zaciągnięcia hamulca postojowego i dopiero po tej czynności ustawienia lewarka w położeniu P.
Kolejny grzech dotyczy powolnej jazdy z delikatnie wciśniętym pedałem hamulca. By redukować zużycie paliwa, wiele nowoczesnych skrzyń od razu wrzuca drugi bieg. Podczas jazdy w korku lub manewrowania na parkingu, warto manualnie „zbić” do pierwszego przełożenia i starać się umiejętnie operować gazem. W ten sposób użytkownik uniknie szybszego zużycia okładzin hamulcowych oraz sprzęgieł automatycznej przekładni.
W przeciwieństwie do samochodów z manualnymi przekładniami, auta wyposażone w automatyczne skrzynie mają ograniczone możliwości holowania. Jeżeli nie ma możliwości skorzystania z lawety, dopuszcza się holowanie uszkodzonego pojazdu tylko na krótkim dystansie (20-30 kilometrów). Aby to zrobić, trzeba pozostawić włączony silnik (jeśli to możliwe) i ustawić skrzynię w pozycji N. Nie należy też przekraczać prędkości rzędu 30-40 km/h i co kilkanaście kilometrów zatrzymać się, by schłodzić olej przekładniowy.
Z uwagi na duże ryzyko uszkodzenia automatu, w wielu przypadkach producenci nie przewidują możliwości holowania. Problem dotyczy przede wszystkim CVT i mechanizmów zautomatyzowanych. Przed podjęciem decyzji, warto zatem zagłębić się w instrukcję obsługi, by na przykład nie stracić gwarancji i uniknąć wysokich kosztów naprawy.
Problemy może też wygenerować samo holowanie przyczepy. Co ciekawe, niektórzy producenci w ogóle nie dopuszczają takiej możliwości. Sytuacja ma miejsce w Skodzie Fabii II RS (1.4 TSI 180 KM DSG), bliźniaczej jej Ibizie Cuprze, a także w niektórych hybrydach. Warto więc sprawdzić przed zakupem samochodu z automatem, co zaleca koncern, by później boleśnie się nie rozczarować.
Duże obciążenie skrzyni wywołuje również ciągnięcie zbyt ciężkich przyczep, na przykład o maksymalnej masie dopuszczonej przez homologację. Jeśli jednak dojdzie do holowania, należy płynnie operować gazem, by w ten sposób choć nieznacznie odciążyć automatyczny mechanizm.
Warto też pamiętać, że starsze przekładnie, zwłaszcza w autach amerykańskich, niezbyt dobrze znoszą szybką jazdę po autostradzie. Długi odcinek pokonany z maksymalną prędkością może doprowadzić do przegrzania skrzyni i w konsekwencji jej uszkodzenia. Do szybkiego przegrzania dojdzie też podczas prób wygrzebania się z piasku lub śnieżnej zaspy. W tej kwestii, szczególnie wrażliwe jest CVT.
Z zaleceń typowo serwisowych, nie można zapominać o oleju. Nawet w sytuacji, gdy producent nie przewiduje jego wymiany, należy to zrobić i to specyfikiem dedykowanym do danej przekładni. W tej kwestii nie można oszczędzać. Jeśli środek smarny nie występuje w hurtowni, trzeba udać się do ASO i zapłacić więcej. Dotyczy to zwłaszcza skrzyń dwusprzęgłowych, gdzie regularnie wymieniany olej wydłuży trwałość kosztownych w serwisie sprzęgieł i mechatroniki.
Niezwykle istotne jest przestrzeganie interwałów zalecanych przez mechaników zajmujących się automatycznymi przekładniami. W związku z tym, olej należy wymieniać co około 60 tysięcy kilometrów lub co 5 lat. W sytuacjach ekstremalnych, gdy auto eksploatowane jest głównie w mieście lub trudnym terenie, warto skrócić ten dystans do 40 tysięcy km. W niektórych przypadkach konieczna będzie też wymiana filtra.
Nowoczesne skrzynie biegów na należą już do pancernych mechanizmów, znanych z Mercedesów W124, czy Lexusów LS400 pierwszej generacji. Niemniej, przy odpowiednim traktowaniu i właściwym serwisie, będą w stanie pokonać bez kosztownej awarii nawet 400-500 tysięcy kilometrów.