Lamborghini twardo opiera się elektrykom. "Będziemy ostatni!"

Większość producentów przeżywa mocną fascynację napędami elektrycznymi i technologiami autonomicznymi. Do tego grona na pewno nie zaliczymy Lamborghini, które cały czas grzecznie odmawia.

Podczas gdy większość marek należących do Grupy Volkswagena jest zapatrzona w technologie, które pozwolą pozbyć się kierowcy z kabiny samochodu, Lamborghini nadal skupia się na klientach, którzy kochają prowadzić samochód.

Wystarczy posłuchać słów Maurizio Reggiani, szefa działu R&D Lamborghini: „Kupujesz Lamborghini po to, żeby mieć zabawę i radość z jazdy. W kwestiach autonomicznej jazdy będziemy ostatnią marką, która zaoferuje takie rozwiązania.”

W podobnym tonie wypowiada się główny szef Lamborghini, Albert Biermann. Jego zdaniem wielu producentów luksusowych samochodów wprowadza niepotrzebne i skomplikowane systemy. Włoska stajnia nie zamierza całkowicie odciąć się od nowych technologii, ale będzie stosować je z umiarem. W nowym SUV-ie pojawi się adaptacyjny tempomat i system utrzymywania w pasie ruchu, ale nie znajdziemy tam rozwiązań pozwalających na autonomiczną jazdę.

Zobacz także: McLaren 720S | Galeria | Lamborghini Huracan na celowniku

Już poprzedni szef Lamborghini, Stephano Domenicali, zapowiadał taką politykę. Na pytania o systemy autonomicznej jazdy odpowiedział, że minie jeszcze „sporo czasu” zanim takie technologie pojawią się na pokładzie sportowych modeli. Klienci Lamborghini chcą przede wszystkim cieszyć się mocą i pasją – nie interesuje ich wygodne siedzenie w fotelu i relaks. Można się spodziewać, że w kolejne modele z włoskiej stajni zachowają swój charakter i nie ulegną trendom.

Więcej o:
Copyright © Agora SA