Range Rover Velar - testujemy pierwszą edycję z mocnym dieslem

Potrafi kosztować nawet pół miliona złotych, a i tak będzie jednym z bestsellerów Land Rovera. I to mimo kilku dość znaczących wad.

Bez dwóch zdań Range Rover Velar jest nie tylko najładniejszym autem w gamie Land Rovera, ale i najładniejszym SUV-em w swojej klasie. Wygląda koncepcyjnie. Klosze tylnych lamp i przednich reflektorów są wkomponowane w karoserię, klamki wysuwają się na życzenie kierowcy, opcjonalne 22-calowe koła przywodzą na myśl turbiny silnika odrzutowego, a cała sylwetka prezentuje się bardzo dostojnie i elegancko, choć pakiet R-Dynamic dodaje jej rasowego charakteru. Warto jednak pamiętać, że egzemplarze pokroju tego, który trafił na nasz redakcyjny parking, nie będą częstym widokiem na polskich drogach. Wersja First Edition (dostępna tylko przez pierwszy rok sprzedaży) ma pokazać możliwości, które stoją przed klientem konfigurującym swojego Velara. Auto ma na pokładzie dosłownie wszystko: mocne silniki pod maską, przesuwny dach panoramiczny, reflektory Matrix-laser LED, wnętrze obszyte skórą z alcantarową podsufitką, skórzane fotele z masażem, nagłośnienie Meridian Signature Surround, pneumatyczne zawieszenie i ogrom systemów bezpieczeństwa. To luksus z wysokiej półki, ale ma on swoją cenę. Też z wysokiej półki. Za Velara z 3-litrowym, 300-konnym dieslem w wersji First Edition trzeba zapłacić ponad pół miliona złotych (533 tys.). W tej cenie można mieć dwa bazowe Velary z 250-konnymi silnikami benzynowymi.

SUV (prawie)terenowy

Velar wypełnił lukę pomiędzy Evoquem a Sportem. Największą nowością, którą wprowadza do Land Roverów, jest - oprócz odświeżonej stylistyki - nowy system multimedialny Touch Pro Duo, na który składają się dwa wyświetlacze dotykowe (w opcji w miejscu klasycznych zegarów pojawia się trzeci ekran). Jeden z nich zastąpił panel z fizycznymi przyciskami. Wygląda to bardzo dobrze i - co było sporym zaskoczeniem - sprawdza się w praktyce. Na kokpicie zostały trzy pokrętła: jeden do regulowania głośności i dwa o zmiennych funkcjach. Raz zmienia się nimi temperaturę, innym razem intensywność nawiewu, a jeszcze innym tryb pracy układu napędowego. Zwykle systemy multimedialne z dotykowymi wyświetlaczami dekoncentrują kierowcę. W Velarze jest inaczej - nie trzeba przekopywać się przez ustawienia, by wpływać na najważniejsze funkcje samochodu. Wszystko jest pod ręką.

Range Rover Velar
Range Rover Velar fot. JLR

Najnowsze dziecko Land Rovera oferuje kilka trybów jazdy: od komfortowego, przez dynamiczny, na offroadowym kończąc. We wszystkich układ kierowniczy nie jest wystarczająco precyzyjny. Mimo dynamicznej sylwetki, Velar nie jest autem, które jak ryba w wodzie czuje się na krętych drogach. Zresztą nie został po to stworzony. Na pierwszym miejscu są komfort i pewność podczas podróży po nieutwardzonych drogach. Zawieszenie o zmiennej wysokości sprawdza się tu doskonale, współgrając z inteligentnym napędem na cztery koła, który optymalnie rozdziela moment pomiędzy kołami. Velar z pneumatycznym zawieszeniem to SUV o wyraźnie zaznaczonych terenowych właściwościach, choć zapewne zdecydowana większość jego właścicieli nigdy się o tym nie przekona.

3-litrowy diesel idealnie sprawdza się w trasie. Kabina została doskonale wyciszona - nie przedostają się do niej ani wibracje, ani dźwięk silnika. O tym, że pod maską pracuje diesel, świadczy tylko obrotomierz. Moc rozwijana jest harmonijnie, a momentu nie brakuje nawet przy prędkościach autostradowych. Trudno sobie wyobrazić, w jakich sytuacjach można uzyskać zużycie paliwa na poziomie deklarowanego (średnio 6,4 l/100 km), ale realne spalanie w trasie na poziomie 7,5 l/100 km można uznać za zadowalające, biorąc pod uwagę potencjał drzemiący w tym motorze.

Jest się do czego przyczepić

Osoby niezwiązane z branżą motoryzacyjną, które miały okazję podróżować Velarem na fotelu pasażera, były pod ogromnym wrażeniem jego możliwości. Łatwo jest ulec jego urokowi, ale test wymaga krytycznego podejścia. A czepiać można się szczególnie wtedy, gdy za równowartość samochodu można kupić przyzwoite mieszkanie w stolicy. I tak: Po pierwsze, skóra wyściełająca deskę rozdzielczą i boczki drzwi mogłaby być przyjemniejsza w dotyku, mniej napięta. Po drugie, zawieszenie mogłoby nie rezonować na studzienkach kanalizacyjnych. Po trzecie, skrzynia mogłaby szybciej reagować na wciśnięcie gazu. Po czwarte, wspomniany układ kierowniczy mógłby być bardziej precyzyjny. Poza tym, trudno jest wymienić inne minusy Velara. Od nowego Range Rovera konkurencja powinna uczyć się tego, jak tworzyć systemy multimedialne z dotykowymi ekranami, jak projektować karoserię i jak budować SUV-y, którymi spokojnie można wjechać w średnio wymagający teren. Velar będzie kolejnym mocnym elementem oferty Land Rovera.

Gaz

Najpiękniejsza stylistyka w segmencie, przyjemny dla oka i nieuciążliwy w użyciu system multimedialny z dotykowymi ekranami, przestronna kabina, bogate wyposażenie wersji First Edition, kulturalnie pracujący silnik Diesla, zapas momentu w szerokim zakresie obrotów, ponadprzeciętne jak na ten segment właściwości terenowe

Hamulec

Wysoka cena, niewystarczająco precyzyjny układ kierowniczy, momentami powolna praca skrzyni biegów

Range Rover Velar SD6 First Edition - dane techniczne

Silnik: Diesel, 3.0 l
Moc: 300 KM
Moment obrotowy: 700 Nm
Skrzynia biegów: 8-biegowa automatyczna
Napęd: na cztery koła
Wymiary: 4803x2032x1665 mm
Rozstaw osi: 2874 mm
Masa własna: 1959 kg
Pojemność bagażnika: 673/1731 l
0-100 km/h: 6,1 s
Prędkość maksymalna: 241 km/h
Średnie zużycie paliwa: 6,4 l/100 km (według producenta)
Cena: 533 400 zł (wyjściowa tej wersji)

Więcej o: