Nowy kierunek w motoryzacji. To w nim należy upatrywać rewolucji?

Ten pierwiastek jest najbardziej rozpowszechniony na świecie. Jest niewyczerpalny i nietoksyczny. Niedawno utworzona Rada Wodorowa przeznaczy w ciągu najbliższych pięciu lat aż 5 miliardów dolarów na przyspieszenie wdrażania wodoru we wszystkich branżach.

Ponad dekadę temu BMW wdrożyło testowy program wodorowy. Flota 100 modeli serii 7 trafiła na publiczne drogi. Jedną z nich dostał Albert II, książę Monako. Plany jednak zarzucono i skupiono się na opracowywaniu technologii hybrydowej łączącej silnik spalinowy z elektrycznym. A szkoda, bo auta napędzane wodorem są prawie bezemisyjne. Jak wynika z kalkulacji, kilkanaście 12-cylindrowych „siódemek” poruszających się z prędkością 150 km/h wytwarza tyle szkodliwych związków, co jedno auto benzynowe z jednostką o pojemności 1 litra jadące ze stalą szybkością rzędu 50 km/h. Prototypowe samochody sprawdzano w wielu krajach i w różnych warunkach. Rozwojowa technologia gwarantowała zasięg na poziomie 200 kilometrów i naprawdę dobre osiągi - 230 km/h prędkości maksymalnej. Przechowywanie wodoru w kriogenicznym zbiorniku zapewniało bezpieczeństwo.

Temat wodoru powraca

Wodór jest coraz poważniej rozpatrywany w charakterze następcy ropy naftowej. Występuje niemal wszędzie we wszechświecie, łatwo go transportować i można długo przechowywać. Obok źródeł jądrowych, ma również największą właściwą gęstość energii. Czy motoryzacja znów ukierunkuje się na ten pierwiastek?

Obecnie, jako źródło energii wykorzystywany jest w pociągach, wózkach widłowych, budynkach oraz samochodach osobowych. W nieodległej przyszłości być może trafi również do samolotów. Niemniej, teraźniejsza dyskusja rozgorzała nad autami. W Niemczech funkcjonuje 50 stacji do ładowania wodorem. Podobne powstają w Skandynawii, która kładzie największy nacisk na „zieloną” energię. W Polsce temat jest póki co martwy, a wicepremier Mateusz Morawiecki snuje wizje o elektrycznych autobusach i milionie bezemisyjnych samochodów mających poruszać się po polskich drogach w 2025 roku. Ani słowa jednak o wodorze. To mogą zmienić regulacje Unii Europejskiej. Trwają prace nad projektem produkcji wodoru z gazów przemysłowych – zagazowanie węgla, biomasy lub odpadów. Na naszych oczach wytworzy się nowa gałąź przemysłu będąca przykładem czystej technologii energetycznej. Brzmi jak melodia przyszłości. Kto to sfinansuje?

Rada Wodorowa

17 stycznia bieżącego roku, trzynaście podmiotów powołało do życia w Davos Radę Wodorową. Wśród członków należy wyszczególnić Toyotę, BMW, Daimlera, Hondę, Hyundaia, Kawasaki, Shell, Total, Alstom, czy Anglo American. Ci potentaci zamierzają przeznaczyć 5 miliardów dolarów amerykańskich na przyspieszenie inwestycji związanych z wdrażaniem wodoru. Proces ma trwać równolegle w kilku branżach, w tym również w motoryzacyjnej. Z konkretami musimy jeszcze poczekać, jednak już widać światełko w tunelu.

30 tysięcy aut wodorowych Toyoty

O ile BMW zawiesiło na kołku projekt z serią 7, o tyle Toyota nie próżnuje. Mirai zadebiutował w grudniu 2014 i od tego czasu znalazł 3000 nabywców. 1400 sztuk popłynęło do Stanów Zjednoczonych, 1500 trafiło do Japonii, zaś pozostałe 100 znalazło się w Europie. Skromny wynik, ale może zwiastować rewolucję już w kolejnej dekadzie. Rozwinięcie infrastruktury pozwoli Japończykom zrealizować plany produkcyjne na poziomie 30 tysięcy samochodów rocznie. To oznacza, że pojazdy w pełni elektryczne zyskają poważnego konkurenta w walce o ekologicznie nastawionego klienta.

Z naładowanymi do pełna zbiornikami, Mirai może przejechać 500 kilometrów. Zużyje na to 5 kilogramów wodoru wyprodukowanego z 50 litrów wody. Warto dodać, że podczas typowej eksploatacji, z rury wydechowej emitowana jest tylko para wodna – w uproszczonym przeliczeniu, 10 litrów na każde 100 km.

Ekologiczne i samowystarczalne stacje benzynowe

To kolejny mocny argument przemawiający za tą technologią. Stacje wodorowe mają być w pełni samowystarczalne. To oznacza, że produkcja paliwa nastąpi na miejscu poprzez uzyskiwanie energii za pomocą elektrolizy ze źródeł odnawialnych. Bez emisji jakichkolwiek szkodliwych substancji. Do funkcjonowania stacji potrzebna jest tylko woda i prąd. Ten drugi składnik można wyprodukować wykorzystując wiatr lub fotowoltaikę. To też poważny cios dla branży logistycznej, bowiem zbędne staną się tym samym cysterny przewożące paliwa kopalne w obecnej ilości.

Minimum 10 lat

Na tyle szacuje się czas potrzebny do opracowania projektu masowego wdrożenia technologii wodorowej w życie. BMW dało cień nadziei, Toyota przeciera szlak, a Rada Wodorowa powinna spowodować, że wodór stanie się być może „przyjacielem” każdego Kowalskiego. Zainteresowane są rządy wielu krajów, globalne organizacje i światowe, prywatne korporacje. Warto dodać, że Polska przystąpiła do europejskiego przedsięwzięcia HIT-2-Corridors. W związku z tym, do 2030 powstanie nad Wisłą 30 stacji wybudowanych kosztem 15 milionów euro. Pierwsze powstaną w Poznaniu, Warszawie, Trójmieście, Białymstoku, Krakowie, Wrocławiu, Katowicach i w Łodzi. Wszystko po to, by stworzyć na Starym Kontynencie szlak komunikacyjny dla pojazdów zasilanych wodorem.

Czy Twoim zdaniem to właśnie w wodorze należy upatrywać przyszłość motoryzacji?
Copyright © Agora SA