Amerykanie znają Priusa Plug-in pod imieniem Prime. W Stanach plug-in wszedł do sprzedaży w listopadzie zeszłego roku i z miejsca stał się bestsellerem. W ciągu pierwszych trzech miesięcy roku amerykańscy klienci kupili 4346 egzemplarzy. W tej klasie sprzedaje się lepiej tylko Chevrolet Volt. Co dla Toyoty najważniejsze, bezpośredni rywal Priusa Ford Fiusion Energi trafił tylko do 2 445 Amerykanów.
Prius Plug-in dzięki nowym bateriom na samym silniku elektrycznym może pokonać nawet 50 km, a w specjalnym trybie EV City zasięg wzrasta do ponad 60 km. Wyraźnie wyższa jest też prędkość maksymalna w trybie elektrycznym - z 85 do 135 km/h. Maksymalna moc ładowania baterii wzrosła z 2 do 3,3 kW, a jego czas został skrócony o 65 proc. W nowym modelu ładowanie trwa od 2 do 3 godzin i 10 minut w zależności czy podepniemy go do zwykłego gniazdka, czy szybkiej ładowarki. Deklarowane przez producenta średnie spalanie to 1,0 l/100 km.
Na polski rynek nowy Prius trafi lada chwila. W poprzedniej generacji Plug-in odstraszał ceną, bo różnica między klasycznym a ładowanym z gniazdka Priusem wynosiła nawet kilkadziesiąt tysięcy. Teraz to 11 000 zł - Prius Plug-in kosztuje 152 900 zł. Warto wspomnieć, że nad Wisłę przyjadą tylko bogato wyposażone egzemplarze w topowej wersji Prestige.
Podobny samochód w ofercie będzie miał tylko Hyundai. Ioniq Hybrid Plug-in trafi na rynek chwilę po Toyocie. Niedługo powinniśmy poznać jego cennik.
ZOBACZ TAKŻE:
Toyota Prius Plug-in | Pierwsza jazda | Tylko krok do 5. generacji