W zeszłym tygodniu doszło do zdarzenia drogowego z udziałem autonomicznego samochodu należącego do Ubera. Na jednym ze skrzyżowań w Tempe Josie Montenegro pojazd wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu. W samochodzie byli obecni inżynierowie, którzy w razie konieczności przejmują kontrolę nad samochodem. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Wszystkie samochody testowe natychmiast wycofano z dróg, ale kilka dni po incydencie wróciły do łask. Rzecznik prasowy firmy poinformował, że na drogach w Arizonie, Pennsylvanii i Pittsburgh znów można będzie spotkać autonomiczne maszyny.
Na chwilę obecną ciężko ocenić, jak ten incydent wpłynie na notowania firmy Uber. W ostatnim czasie w mediach pojawia się sporo negatywnych informacji, począwszy od tematów związanych ze szpiegostwem korporacyjnym, przez rozmaite grzywny i procesy, a skończywszy właśnie na problemach z autonomicznymi samochodami, które nie mogą się przemieszczać bez udziału człowieka. Przynajmniej na razie.
Z drugiej strony - gdyby popatrzeć na liczbę wypadków powodowanych codziennie z winy kierowców, to pojedynczy incydent na tak dużą liczbę przejechanych kilometrów wydaje się błahostką.