Lexus IS | Pierwsza jazda | Detal do detalu

Jeździmy odmłodzonym Lexusem IS. Modernizacji może nie widać, ale za to można ją poczuć

IS osiągnął pełnoletność. Najmniejsza limuzyna Lexusa została wprowadzona na rynek w 1999 roku. Przez ostatnie 18 lat wyprodukowano ponad milion egzemplarzy modelu IS. Co piąty jeździ w Europie. Zresztą taki był plan. Samochód powstał z myślą o europejskim rynku. Teraz został zmodernizowany.

No dobrze, może na pierwszy rzut oka nie widać różnic pomiędzy nowym a starym modelem. Można by powiedzieć, że w IS 2017 zachowano wszystkie stylistyczne elementy poprzednika. Czy to źle? W przypadku Lexusa IS absolutnie nie. To ciekawa limuzyna, która łączy w sobie trochę klasyki z nowoczesnością. Zmieniono detale. Jest nowy kształt przednich lamp, większe wloty powietrza, inaczej uformowane zderzaki, tylne diodowe światła czy prostokątne, chromowane końcówki rur wydechowych. Oczywiście w materiałach prasowych o nowym Lexusie można wyczytać o wiele więcej, niż jesteście w stanie dostrzec. Pierwszy z brzegu przykład takiego opisu: „Dzięki zmianie charakteru linii bocznej biegnącej w dół pojazdu profil Lexusa IS uzyskał bardziej elegancki charakter...”. No tak. W prostych słowach: jeśli chcesz być pewien, czy to nowy, czy stary IS, to popatrz na przednie światła. Nowy ma linię prostą przednich lamp na dole, a przetłoczenie jest na górze, poprzednik z 2013 roku ma dokładnie odwrotnie.

Potężny i bardzo charakterystyczny wlot powietrza to właściwie jedyne udziwnienie w wyglądzie IS, ale i znak rozpoznawczy Lexusa. Gdzieniegdzie znajdziemy na karoserii finezyjne przetłoczenie, ale ogólnie to jedno z najładniejszych aut w swojej klasie. Musimy tylko dobrze dobrać wielkość felg (do wyboru są 16, 17 i 18 cali) i zamówić opcjonalny pakiet F Sport. Tego na zdjęciach z pierwszej jazdy niestety nie widać, ale mieliśmy już w redakcji nowego IS właśnie tak skonfigurowanego. Dobrze to wygląda.

Lexus ISLexus IS Lexus IS

O wiele bardziej istotne są zmiany, których nie widać. Wymieniono w przednim zawieszeniu wahacze. Teraz są kute ze stopu aluminium. W układzie jezdnym poprawiono szereg innych elementów. Nie będę was zanudzał detalami, gdzie wmontowano nową tuleję, czy który drążek stabilizatora został zmieniony, ale te wszystkie modyfikacje sprawiły, że zawieszenie jest lepsze. IS ma obecnie może nie znakomity, ale bardzo dobry układ jezdny. Świetny komfort jazdy połączony z dobrym układem kierowniczym. Coś pomiędzy nerwowym BMW i spokojnym Mercedesem.

Żadnych zmian nie dokonano natomiast pod maską. Nadal w ofercie są dwa silniki. 2-litrowy, 4-cylindrowy benzynowy z turbodoładowaniem o mocy 245 KM i 4-cylindrowy, hybrydowy o mocy 181 KM. Co ciekawe, druga wersja cieszy się wśród klientów w Europie największym wzięciem. Aż 90 proc. wybiera właśnie model z napędem hybrydowym.

Warto jeszcze odnotować zmiany we wnętrzu. Zgodnie z ogólnie panującym trendem powiększono wielkość ekranu multimedialnego. Było 7, a jest 10,25 cala. Poza tym poprawiono szereg detali. Panel audio i układu klimatyzacji, podparcie dla dłoni obsługującej Interfejs Remote Touch czy uchwyty na kubki.

Ceny wersji benzynowej (245 KM) rozpoczynają się od 162 900 zł. Za hybrydę trzeba zapłacić co najmniej 174 900 zł. Porównywalny model BMW 330i (252 KM) jest znacznie droższy. Podstawowa cena to 187 400 zł. Porównanie z „trójką” w wersji hybrydowej już nie wypada tak źle. BMW jest znacznie mocniejsze (252 KM) i kosztuje 175 600 zł. Ceny Mercedesa klasy C są niższe od limuzyny z Bawarii, ale wyższe od Japończyka. C 300 (245 KM) to wydatek 175 600 zł, ale za to model 300 Hybrid kosztuje krocie – 227 100 zł.

SUMMA SUMMARUM

Tu jakiś detal, tam detal i tak krok po kroczku bardzo sprawnie odmłodzono Lexusa IS. Dobrze wygląda, dobrze jeździ i jest dobrze wykończony. Do tego cena nie odstrasza. Nowy IS to już coś więcej niż tylko alternatywa dla niemieckiej konkurencji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA