Pierwszy model z rodziny RS powstał przy współpracy z Porsche i nosił oznaczenie RS2. Kolejny - RS4 - okazał się dużym sukcesem. W końcu przyszedł czas na "szóstkę". Pierwsza generacja pojawiła się w 2002 roku. Miała silnik o mocy 450 KM i została wyprodukowana w liczbie 8081 egzemplarzy. Pod koniec produkcji pojawiła się wersja z dopiskiem Plus, którą wyróżniał silnik mocniejszy o 30 KM oraz produkcja ograniczona do 999 sztuk. Tyle historii.
Z technicznego punktu widzenia Audi RS6 to duże, rodzinne i praktyczne kombi, w którym zamontowano, delikatnie mówiąc, mocny silnik. Jest to samochód, który wręcz onieśmiela mocą i osiągami. Pięćset sześćdziesiąt koni mechanicznych w rodzinnym samochodzie brzmi mało rozsądnie. Jeszcze kilka lat temu 400 KM to było dużo, a teraz pakujecie zakupy i...setka w niecałe 5 sekund. W Ingolstadt ktoś doszedł do wniosku, że RS6 brakuje nieco charakteru i postanowił coś z tym zrobić. Dzięki temu pojawiło się RS6 z dopiskiem Performance.
W tym roku klienci Audi kupili 51 sztuk RS6 Avant Performance i 9 sztuk RS6 Avant.
Do napędu wykorzystano czterolitrowe V8 wspomagane przez dwie turbosprężarki. Parametry? 605 KM i 700 Nm który można chwilowo podbić do 750 Nm. Osiągi? Od 0 do 100 km/h w 3,7 sekundy, czyli 0,2 s szybciej od zwykłego RS6, a od 0 do 200 km/h w 12 sekund (1,4 s szybciej). Niektórzy twierdzą, że Performance przyspiesza jeszcze lepiej, niż mówią papierowe dane, i pierwsza setka pojawia się na liczniku po 3,5 sekundy. Producent założył, że kierowcę mogą ponieść emocje i ograniczył prędkość maksymalną do 250 km/h. Jednak za dodatkową opłatą (skromne 69 tysięcy złotych) można ją zwiększyć do 305 km/, a mimo to nadal pozostanie ona ograniczona. Na osłodę Audi dorzuci sportowy mechanizm różnicowy, adaptacyjny układ kierowniczy, ceramiczne hamulce i kilka mniej istotnych gadżetów.
Często potężny silnik nie sprawi, że samochód będzie dobry. Wystarczy spojrzeć na BMW M6. Jednak w przypadku Audi to on gra pierwsze skrzypce. Wspaniale brzmi. Dźwięk jest basowy, soczysty, a każdej zmianie biegu towarzyszy złowieszcze strzelanie z wydechu. Oprócz tego potrafi być całkiem oszczędny. Przy spokojnej jeździe wyłączają się cztery cylindry, a spalanie oscyluje w okolicach 10 litrów na 100 kilometrów. Jest też druga strona medalu. Jeśli macie ciężką stopę, bez trudu osiągniecie wynik zaczynający się od trójki.
Inżynierowie odpowiedzialni za charakterystykę zawieszenia odwalili kawał dobrej roboty. Jest sztywno, sprężyście i sportowo. Nie oznacza to jednak, że po najechaniu na nierówność pęknie wam kręgosłup. Bez większych wyrzeczeń można jeździć codziennie rano po bułki. Mimo charakteru auta i ogromnych felg (21 cali) zawieszenie zaskakująco dobrze radzi sobie z nierównościami. W szybko pokonywanych zakrętach daje poczucie pewności i stabilności, ale bądźmy szczerzy - Porsche 911 to nigdy nie będzie. Z drugiej strony ciężko znaleźć w tej klasie coś lepszego.
Wierzcie mi lub nie, ale RS6 wcale nie zachęca do szybkiej jazdy. Świadomość mocy ukrytej pod maską sprawia, że stajecie się obojętni na zaczepki innych kierowców. Czy macie ochotę ganiać się spod świateł? Nie. I tak większość samochodów zostawiacie daleko w tyle. Żeby pojedynek miał sens, obok musiałoby zaparkować np. Porsche 911 Turbo, ale człowiek w Porsche nie będzie się z wami ścigał. Wydał milion na samochód i podobnie jak wy nie musi niczego udowadniać.
Mógłbym zachwycać się RS6 i pisać o jego wspaniałości. Ma duże wloty powietrza, karbonowe dodatki, ogromne felgi, jest też dźwięk, który potrafi wprawić w zakłopotanie niejedno superauto. Jednak mam z nim pewien problem. Czegoś w nim brakuje. RS6 jest za duże i za ciężkie (2025 kg), a wersja Performance za mało (o ile w ogóle) różni się od normalnego RS6. To samo tyczy się wnętrza. Są sportowe fotele, gruba kierownica, gdzieniegdzie znaczek RS, prędkościomierz wyskalowany do 320 km/h i tyle. Równie dobrze pod maską mógłby pracować jakiś diesel. RS6 nie sprawia, że za każdym razem, gdy do niego wsiadacie, czujecie dreszczyk emocji. We wnętrzu poczujecie raczej, że konstrukcja ma już swoje lata.
Audi świetnie sprawdza się na co dzień, ale nie wstyd pokazać się nim na torze wyścigowym. Możecie zapakować do niego rodzinę i wyskoczyć na wakacje, a w wolnej chwili przejechać Nurburgring w powiedzmy 10 minut. Zwykła wersja RS6 kosztuje 539 000 złotych. Jeśli wysupłacie z portfela kolejne 32 000 złotych, otrzymacie dodatkowe 45 KM. Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach, został wyceniony na 803 000 złotych. Czy dysponując takimi środkami zdecydowałbym się na zakup? Nie. RS6 brakuje tego "czegoś". W całej swojej wyjątkowości jest za mało wyjątkowe. Jeśli stoicie przed dylematem, na jaki samochód wydać ponad pół miliona, i chcecie Audi, wybierzcie RS4. Ja bym tak zrobił. Jest mniejsze, lżejsze, piekielnie szybkie i daje więcej przyjemności z jazdy.
Po co komu kombi z taką mocą? Nieważne. Ważne, że takie auta powstają. Smutne jednak jest to, że przez coraz ostrzejsze normy emisji spalin silniki takie jak w opisywanym egzemplarzu już niedługo będzie można oglądać jedynie w muzeum.
Silnik: benzynowy, V8 biturbo, 3993 cm3
Moc: 605 KM przy 6100 obr./min.
Moment obrotowy: 700 Nm przy 1750-6000 obr./min.
Skrzynia: 8-biegowa, automatyczna
Napęd: na cztery koła
Wymiary: 4979/1936/1461 mm
Rozstaw osi: 2915 mm
Masa własna: 2025 kg
Przyspieszenie: 3,7 s
Prędkość maksymalna: 305 km/h
Cena: od 571 100 zł