Volkswagen Golf 2.0 TDI | Test długodystansowy, cz. II | Historia nazwy

Długodystansowy Golf przemierza pierwsze kilometry. Póki co sporo autostrad i długich tras

Volkswagen Golf 2.0 TDI | Test długodystansowy, cz. I | Odbiór specjalny

Przez nieco ponad tydzień Golf pokonał niecałe 4 tysiące kilometrów. Dużo czasu na odpoczynek nie było. Sporo tego dystansu zrobiliśmy na niemieckich autostradach. Czuć, że Volkswagen wraz ze wzrostem kilometrów jeździ coraz lepiej. Lepiej w tym przypadku znaczy szybciej. Na początku strzałka prędkościomierza dochodziła na prostych odcinkach Autobahny do 200 km/h. Teraz, gdy na liczniku jest już ponad 4 tys. km, Golf rozpędza się spokojnie do nieco ponad 220 km/h. Niemiecki kompakt w trasie jest znakomitym kompanem. Nawet przy bardzo szybkiej jeździe na baku pokonamy minimum 500 km. Wystarczy nieco zwolnić, żeby bez tankowania przejechać 800 km. Dodatkowy plus to wygodne fotele i znakomita pozycja za kierownicą. Minus w trasie zauważyliśmy tylko jeden. Przy prędkościach rzędu 200 km/h jest trochę za głośno. Może po zmianie na letnie opony będzie nieco lepiej. Sprawdzimy, przy którymś z kolejnych wyjazdów za zachodnią granicą. Na polskich autostradach przy prędkości 140 km/h ta przypadłość nie występuje. Słychać trochę silnika, nieco szum opon i powietrza. To wszystko.

Z innych rzeczy podoba mi się bezproblemowe i bardzo szybkie podłączenie telefonu przez bluetooth. Działa znakomicie. Pewnie w którymś z kolejnych odcinków opiszemy go nieco bliżej.

Czy się to komuś podoba, czy nie, ten model Volkswagena jest synonimem auta kompaktowego. Wiecie skąd wzięła się nazwa Golfa? Nie, nie od gry w golfa czy jakby wskazywały inne nazwy Volkswagenów od ciepłego wiatru, w tym przypadku Golfsztromu. W październiku 1973 roku zaprojektowany przez Giugaro model nosił jeszcze nazwę wewnętrzną EA 337. Początkowy pomysł ochrzczenia nowego Volkswagena nazwą Blizzard musiał zostać szybko porzucony. Była ona zastrzeżona przez producenta nart. Jedną z kolejnych idei marketingu była nazwa Caribe. Na szczęście nie zyskała większej aprobaty.

Mało kto wie, że Volkswagen od początku lat 50-tych wspomagał finansowo miejscowy klub jeździecki. Podczas jednej z wizyt w stajni Horst Münzner, jeden z członków zarządu Volkswagena zachwycał się jednym z koni wymieniając głośno wszystkie jego pozytywne cechy. Kiedy zapytał o jego imię usłyszał - Golf. Był październik 1973 roku. W kolejny poniedziałek Münzner na spotkaniu grupy roboczej projektu EA 337 zaproponował nazwę Golf. Ludzie z marketingu aż podskoczyli. Idealnie, mamy już Passata (stały, ciepły wiatr o umiarkowanej sile, wiejący w strefie międzyzwrotnikowe), będzie Scirocco (suchy i gorący wiatr wiejący w basenie Morza Śródziemnego) więc Golf  znakomicie pasuje. Wspomniany koń żył 27 lat. Münzner odwiedzał go dwa razy w tygodniu.

Póki co tylko "Szybcy i wściekli" i Golf doczekali się siedmiu kolejnych części. Film doczeka się ósmego wydania raczej szybciej niż Volkswagen następnej generacji. Poza liczbą mają jeszcze jedną wspólną cechę - sukces komercyjny.

Samochód: Volkswagen Golf 2.0 TDI Aktualny przebieg : 4390 km Problemy: brak Powód testu: Sprawdzamy, czy Golf to faktycznie "król kompaktów"

ZOBACZ TAKŻE:

To auto naprawdę powstanie! 400-konny Volkswagen Golf R coraz bliżej

INNE LINKI:

Koniec Volkswagena Phaetona

Volkswagen Tiguan | Polskie ceny

Prototypy | Nowy duży SUV Volkswagena przyłapany

Crossover na bazie Volkswagena Polo coraz bliżej

Więcej o: