Alfa Romeo Giulietta w wersji Quadrifoglio Verde nie jest autem dla każdego. Tu nie ma mowy o kompromisie pomiędzy komfortem a sportem. To samochód zero-jedynkowy - albo go pokochasz, albo cię wkurzy. Mój redakcyjny kolega porównał go do pełnej temperamentu Włoszki, której zbliża się okres. Traktując ją delikatnie, niczego nie osiągniemy, lecz jeśli naciśniemy mocniej, rąbnie nas w twarz i wyrwie do przodu tak, że nikt za nią nie nadąży.
Matowy szary lakier Grigio Magnesio Opaco to dla Giulietty piękna kiecka, która podkreśla jej ponadczasowe kształty. Pierwszy facelifting z 2013 roku nie przyniósł stylistycznej rewolucji karoserii, ale odcisnął swe piętno na wnętrzu. Na konsoli centralnej wylądował ekran z nowym systemem multimedialnym o nieco archaicznym wyglądzie. Nowe są też fotele i - podobno - materiały wykończeniowe, choć te ostatnie wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Miejmy nadzieję, że ostatni facelifting coś pod tym kątem zmienił.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Pech chciał, że pierwsze dni testu przypadły na deszczową aurę, w której przednionapędowa Giulietta nie mogła pokazać się z najlepszej strony. QV ma jednak coś, co w mgnieniu oka może założyć jej kaganiec, nie prowokując do zbyt szybkiej jazdy po mokrym asfalcie. To system DNA. Inżynierowie Alfy Romeo nie bawili się w półśrodki - różnice dzielące "Dynamic" (D), "Natural" (N) i "All weather" (A) są bardzo wyraźne. Niestety nie zmieniają one sposobu pracy zawieszenia, a to - w myśl zero-jedynkowej filozofii - wyraźnie świadczy o sportowym charakterze Giulietty. Mówiąc wprost - jest twardo. Do trybu "Neutral", w którym układ kierowniczy jest przyjemnie miękki, idealnie sprawdzając się podczas powolnej jazdy po mieście, krótki skok sprężyn nie pasuje. Nawet w "kagańcu" Giulietta przypomina ci, po co została stworzona. W weekend pogoda się poprawiła. To była zapowiedź tego, że poznam Alfę z jej najlepszej strony.
Do Giulietty QV trudno podejść na chłodno, jeśli właśnie przekręcasz kluczyk w stacyjce, za oknem świeci słońce, a ty wybierasz tryb "Dynamic". Układ kierowniczy i skrzynia biegów właśnie zaczęły tworzyć z twardym zawieszeniem idealnie zgrany zespół, a przyjemne pomrukiwanie silnika na wyższych obrotach sprawia, że w mieście nie chcesz wrzucać wyższego niż drugi bieg. Zresztą skrzynia TCT w sportowym trybie nie rwie się do zbędnej żonglerki przełożeniami, wkręcając silnik na wysokie obroty. Jej pracy nie można nazwać kulturalną - każdorazowa zmiana biegu jest zaznaczana wyraźnym szarpnięciem. To, co może wydawać się irytujące, w Alfie QV cieszy, bo idealnie wpisuje się w pozostałe cechy, które tworzą jej charakter.
Sportowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami nie tylko dobrze wyglądają, ale i doskonale spełniają swoją funkcję, gdy na łuku pozwolimy sobie na chwilę zapomnienia, kierując pedał gazu zbyt blisko podłogi. To właśnie zakręty pokazują, po co Giulietta QV jest tak twarda. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy podczas ich pokonywania na asfalcie pojawią się dziury. Wówczas odnosi się wrażenie, że kierownica niezbyt dokładnie informuje o tym, co dzieje się z kołami.
Na co dzień jest męcząca, ale pokochałem ją za bezkompromisowość i swego rodzaju szczerość - Giulietta Quadrifoglio Verde niczego nie udaje, nie stara się przypodobać na siłę. To hot hatch w dobrym starym stylu z ponadczasową stylistyką. Fanów niemieckich konstrukcji raczej do siebie nie przekona. Mnie zauroczyła.
Nie próbuj jej okiełznać, tylko dostosuj się do tego, jaka jest, a szybko się zakochasz. Nie zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia, dlatego doskonale poznałem jej wady, jednak ustawienie przełącznika na tryb "D" szybko je przyćmiło. Pokochasz ją, albo znienawidzisz. Na pewno nie pozostaniesz obojętny.
System DNA, ponadczasowa stylistyka, radość z jazdy, sportowe brzmienie silnika na wyższych obrotach.
Słabej jakości materiały we wnętrzu, szarpiąca skrzynia biegów, która może męczyć podczas spokojnej jazdy, twarde zawieszenie, archaiczny wygląd systemu multimedialnego.
* dane producenta ** cena bazowa wersji QV bez promocji
ZOBACZ TAKŻE: