Zgłoszenie o usterce pasów bezpieczeństwa dotyczyło jednego Modelu S z Europy. Co się stało? Pasażer siedzący na przednim fotelu podczas rozmowy odwrócił się do tyłu, żeby spojrzeć na rozmówcę z tylnej kanapy i w tym momencie pas bezpieczeństwa samoczynnie się wypiął. Na szczęście, nikomu nic się nie stało, ale taka usterka mogłaby przecież zakończyć się tragicznie, gdyby wadliwy Model S brał udział np. w wypadku.
"Pas jest zakotwiczony zewnętrznym napinaczem przez dwie połączone płytki. Śruba, która miała skutecznie spajać obie te kotwiczki razem, została nieodpowiednio zamontowana."
Tesla Motors błyskawicznie przetestowała 3 000 egzemplarzy Modelu S i w żadnym nie znaleziono podobnej usterki. Mimo to Amerykanie w trosce o swoich klientów rozpoczęli akcję serwisową. E-mail ze stosowną informacją został rozesłany do 90 000 posiadaczy Modelu S. Tesla Motors wyjaśniła w nim co się stało i zaprosiła kierowców do swoich centrów serwisowych na bezpłatne sprawdzenie pasów bezpieczeństwa. Cieszy fakt, że Amerykanie zdecydowali się na działanie, mimo że problem wystąpił tylko w jednym jedynym aucie. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Używany elektryczny samochód - sprawdź ogłoszenia
To największa akcja serwisowa w historii producenta elektryków z Kalifornii. Zamieszanie z uszkodzonym pasem bezpieczeństwa kosztowało Teslę spadek wartości akcji o 1,9% na nowojorskiej giełdzie.
ZOBACZ TAKŻE:
źródło: Okazje.info