Niemiecki menedżer był bardzo ceniony w Grupie Volkswagen. To właśnie on 1 listopada miał objąć przywództwo w firmie w Ameryce Północnej, żeby poprawić pozycję marki po wybuchu afery z silnikami Diesla. Tak się jednak nie stanie. Skoda opublikowała komunikat, że Vahland złożył rezygnację i na własną prośbę opuszcza Grupę.
Od razu pojawiły się plotki, że ta decyzja może mieć związek z aferą silnikową, w którą podobno jest wplątanych było aż kilkudziesięciu menedżerów koncernu, jednak szybko ją zdementowano. W krótkim komunikacie czytamy, że na tę decyzję wpłynęła organizacja nowego regionu Grupy oraz, że nie jest ona bezpośrednio związana z bieżącymi wydarzeniami odnośnie silników wysokoprężnych. Można z tego wywnioskować, że Winfried Vahland miał swój plan ratowania reputacji Volkswagena, który nie był zgodny z założeniami firmy, więc postanowił zrezygnować.
Nowy Prezes Volkswagen Group, Matthias Müller, następca Martina Winterkorna, powiedział: "W ciągu ostatnich 25 lat prof. Vahland wniósł wielki wkład do spółki. Szanujemy jego decyzję i chcemy mu podziękować za wyjątkowe osiągnięcia".
Trudno powiedzieć, czy to ostatnia zmiana personalna w Grupie Volkswagen po wykryciu oszustw w amerykańskich testach emisji szkodliwych spalin. Silnik 2.0 TDI spełniał wymogi za pomocą specjalnego oprogramowania, które sztucznie zaniżało emisję podczas badań. W skali globalnej problem może dotyczyć to nawet 11 milionów samochodów z silnikiem Diesla typu EA 189.
ZOBACZ TAKŻE: