Samochody prawie nieznane | Pontiac Banshee | Wyprzedził epokę

W 1988 roku Pontiac zaprezentował samochód koncepcyjny wybiegający daleko w przyszłość. W dniu premiery zastosowane rozwiązania wydawały się kompletną abstrakcją. Teraz okazuje się jednak, że odnajdujemy je w każdym współczesnym samochodzie. Banshee to pionier w dziedzinie technologii

Bugatti EB110 | Dążenie do perfekcji

Pontiac Banshee, pokazany w 1988 roku podczas Cleveland Auto Show, miał pokazać publiczności kierunek, w którym zmierzać będzie stylistyka sportowych samochodów firmy. Podczas debiutu wiele osób upatrywało w nim następcę Firebirda. Charakterystyczny przedni zderzak oraz zadarty tył (znalazły się w Firebirdach z lat 1993-2002) jednoznacznie sugerowały, że jest to kolejne wcielenie legendy. Niestety model ten nigdy nie trafił do produkcji...

Czteromiejscowe futurystycznie wyglądające coupe prezentowało się niezwykle elegancko. John Folden, szef studia stylistycznego odpowiedzialnego za projekt nadwozia, powiedział: "Banshee ma być niski, opływowy, ale jednocześnie mocno prowokujący" . Karoseria wykonana była z włókna szklanego. Osadzono ją na stalowej rurowej ramie. Wszystko podporządkowano aerodynamice. Łączenia elementów (np. maska i nadkola) pozbawione były szczelin. Nie odnajdziemy tu tak klasycznych rozwiązań jak klamki czy lusterka boczne. Drzwi otwierały się w odpowiedzi na sygnał podczerwieni wysłany z zegarka, który klient otrzymywał w momencie zakupu. Podwójne tylne skrzydło wraz z zamontowanymi w nim światłami było automatycznie regulowane. Ze wzrostem prędkości zwiększała się siła dociskająca samochód do nawierzchni. Przynajmniej w teorii. Mimo iż Banshee był w pełni sprawnym prototypem, prędkość maksymalna modelu testowego została ograniczona do 88 km/h.

Fot. Pontiac

Do napędu posłużył silnik V8 o pojemności 4 litrów, produkujący 230 KM i 406 Nm . Za pomocą pięciobiegowej manualnej skrzyni biegów moc trafiała na tylne koła zgodnie z filozofią "silnik z przodu, napęd z tyłu". Zapewniało to optymalne osiągi i zaspokajało oczekiwania potencjalnych nabywców. Wszystkie koła wyposażono w niezależne zawieszenie i hamulce tarczowe. Nie zabrakło systemu zapobiegającego blokowaniu kół (ABS). Goodyear dostarczył 17-calowe felgi wraz z oponami. Wyglądały niezwykle "godnie" i dynamicznie, jednak bliższe spojrzenie ujawniało, że były to jedynie "kapsle" wykonane z włókna szklanego przykrywające tradycyjne obręcze. Cóż, bolączki samochodów koncepcyjnych. Wiele obiecują jednak niewiele wnoszą.

Projektanci mnóstwo uwagi poświęcili wyglądowi zewnętrznemu. Nie zapomnieli jednak o wnętrzu. Kokpit charakteryzował się ogromną ilością przycisków. Na samej kierownicy znajdowało się ich ok. 20. Na desce zamontowano monitor pokazujący najważniejsze informacje dotyczące pojazdu. Bunshee wyposażony był w head-up display, który przed oczami kierowcy wyświetlał prędkość, poziom paliwa oraz aktualnie używany bieg. Poniżej znajdował się obrotomierz, wskaźnik ciśnienia oraz temperatury oleju.

Ciekawostką było połączenie klasycznego lampowego telewizora z kamerą cofania i nawigacją. System generował przestrzenny obraz drogi, a nawet proponował odpowiednią prędkość dostosowaną do aktualnych warunków drogowych. W zagłówkach odnajdziemy głośniki z indywidualną regulacją głośności, tonów oraz balansu. Zmieniarkę płyt CD umieszczono w bagażniku. Do jej obsługi służył osobny pilot. Fotele zaprojektowano tak, by ułatwić wsiadanie i wysiadanie. Część odpowiedzialna za podparcie boczne była zamontowana na drzwiach. Regulowane elektrycznie w górę i w dół, posiadały funkcję zapamiętywania ustawień dla różnych kierowców. Regulacja pedałów i kierownicy pozwalała każdemu zająć odpowiednią pozycję.

Pojazd wzorowany na Banshee pojawił się obok Davida Haselhoffa w filmie "Nieustraszony 2000". Tak naprawdę był to Dodge Stalth z przebudowanym nadwoziem. Samochód odegrał też epizodyczne role w filmach "Człowiek Demolka" oraz "Powrót do przyszłości II".

ZOBACZ TAKŻE:

Ich już nie ma | Marki samochodów, które pożegnaliśmy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.