Jak pokazują badania, jakość produkowanych komponentów dla branży motoryzacyjnej z roku na rok się poprawia. W ubiegłym roku w Polsce firma Exact Systems, zajmująca się takimi badaniami, odnotowała spadek wadliwości części z 13% do 10%. Wpadki jednak wciąż będą się zdarzać, bowiem przeciętny samochód składa się średnio z ośmiu tysięcy części. Globalizacja produkcji i dążenie do jak największego obniżenia kosztów powodują, że jak już problem się pojawi to dotyczy ogromnej liczby wyprodukowanych samochodów.
Tak duża akcja serwisowa to wydarzenie w branży motoryzacyjnej bez precedensu. W sumie do serwisów na usuniecie wadliwych komponentów poduszek powietrznych zostało wezwanych 33,8 mln samochodów. Dotyczy to zarówno poduszek kierowcy, jak i pasażera. Ryzyko związane jest z możliwością samoczynnego otworzenia się poduszki, co może prowadzić do uszkodzeń ciała. Jak do tej pory odnotowano jedynie pojedyncze przypadki odpalenia poduszki bez przyczyny, lecz producenci dmuchają na zimne i wzywają od dziesiątek tysięcy do milionów sztuk swoich samochodów. Posiadacze nowych samochodów nie muszą się martwić, wadliwe komponenty montowano w samochodach wyprodukowanych w poprzedniej dekadzie.
Do serwisów wzywani są właściciele samochodów marki: BMW (seria 3, seria 5, X5), Chrysler (m.in.: 300C, Aspen), Daihatsu, Dodge (Ram, Charger, Dakota), Ford (Mustang, GT, Ranger), Honda (Civic, Accord), Lexus (SC), Mitsubishi (Lancer), Nissan i Toyota (m.in.: Corolla, Matrix, Rav4, Tundra, Sequoia).
Dla osób z branży nowo ogłoszona akcja nie powinna być zaskoczeniem. Kłopoty z poduszkami powietrznymi firmy Takata pojawiły się już w 2001 roku w samochodach Isuzu, zaś w 2013 roku doprowadziły do pierwszej dużej akcji serwisowej obejmującej 3,4 mln samochodów marek Toyota, Honda, Nissan i Mazda.
ZOBACZ TAKŻE:
Elektroniczne systemy bezpieczeństwa | Pomagają czy szkodzą?