Południowa Obwodnica Warszawy (w skrócie POW) liczy już 17 km długości i ma po trzy pasy ruchu w każdą stronę. "Nowa droga odciąży ruch między dzielnicami, co pozwoli na szybszą podróż w kierunku Ursynowa czy Mokotowa, dzięki czemu kierowcy mają zyskać nawet pół godziny. Kierowcy jadący z Pruszkowa zyskają udogodnienie w formie łącznicy węzła w Al. Jerozolimskich, która poprowadzi przez węzeł Warszawa Południe (Lotnisko) do w. Marynarska, umożliwiając w ten sposób ominięcie zatłoczonej ul. Łopuszańskiej." - czytamy na stronie Ministerstwa Transportu.
W teorii wszystko brzmi pięknie, ale pierwszy dzień okazał się komunikacyjnym paraliżem. Stanęła ulica Marynarska, która i bez dodatkowego ruchu z obwodnicy jest bardzo zatłoczona w godzinach szczytu. Dojeżdżali tu ci, którzy z powodu niewystarczającego oznakowania nie zauważyli wcześniejszego zjazdu w al. Krakowską. Niestety w najbliższych latach nie ma w planach powiększenia drożności ul. Marynarskiej.
Zderzak w zderzak jechało się też aleją Krakowską do Raszyna. Okołu południa utknęliśmy już na samym początku ulicy 17 stycznia, by potem toczyć się w ślimaczym tempie aż do wjazdu na obwodnicę. Jakie są przyczyny takiej sytuacji? Złe ustawienia świateł w al. Krakowskiej - zielone światło dla ruchu wylotowego z Warszawy jest po prostu zbyt krótkie. Mamy nadzieję, że odpowiednia ich konfiguracja i lepsze oznakowanie obwodnicy poprawi sytuację.
Planuje się, że ostatnie 2 kilometry Południowej Obwodnicy Warszawy do ulicy Puławskiej zostaną udostępnione kierowcom jeszcze we wrześniu br.