MINI z oznaczeniem GP oznacza najbardziej rasową wersję tej brytyjskiej marki. W 2006 roku, jeszcze na bazie pierwszej generacji produkowanej po przejęciu marki przez koncern BMW, na rynku pojawił się model JCW GP. Inspiracje do jego stworzenia czerpano z motorsportowej przeszłości marki oraz rozpoczętego w 2004 roku serialu wyścigowego MINI Challenge. Do teraz pierwsza edycja tych aut poszukiwana jest przez miłośników marki a jej ceny są sporo wyższe od klasycznych John Cooper Works. Obecny "GPek" posiada wszystkie charakterystyczne dla swojego poprzednika cechy, a nawet jeszcze więcej. Wszystko po to, aby zwiększyć sportowe doznania z jazdy i podkreślić wyścigowy charakter marki.
MINI JCW GP to limitowana edycja, która została wyprodukowana tylko w ilości 2000 egzemplarzy. Bazuje na klasycznym nadwoziu MINI Hatch, ale w zasadzie w każdej części samochodu znajdziemy zmiany. Widać to przy każdym spojrzeniu na auto. Podczas specyfikowania wersji GP nabywcy nie mieli dużego wyboru jak chodzi o kolor czy akcesoria. Większość elementów narzucone jest przez wybranie magicznej opcji ukrytej w systemie pod kodem 7KH, czyli John Cooper Works GP. Do wyboru były jedynie opcje dodatkowe jak nawigacja czy automatyczna klimatyzacja. W tym modelu indywidualność wersji narzucona jest niemal odgórnie.
Nadwozie zostało pokryte grafitowym kolorem o jakże pasującej nazwie Thunder Grey Metalic. Dodatkowo na masce w około wlotu powietrza i na bokach pojawiły się naklejki z kolorach czerwonym, białym i czarny oraz logo GP. Kontrastują one z ciemną kolorystyką nadwozia. Czarne są wkłady reflektorów i przedni grill o strukturze plastra miodu. W dolnej części zderzaka zamontowano dwa małe czerwone wloty powietrza. Nie zapomniano także o umieszczeniu znaczka John Cooper Works. Przedni zderzak to lekko przerobiony element pochodzący ze zwykłej wersji JCW. Razem z bocznymi listwami, które także mają wlot powietrza oraz z mocno przeprojektowanym tylnym zderzakiem, w który wkomponowano sporych rozmiarów dyfuzor, poprawiają przepływ powietrza pod samochodem. W tylnej części poza wspomnianym dyfuzorem umieszczono na środku końcówki wydechu oraz inspirowany kształtem z wyścigowej wersji Challenge sporych rozmiarów karbonowy spoiler. Charakterystycznym motywem znanym z modeli MINI jest także inny kolor dachu. W GP jest on srebrny a po jego bokach pojawiły się jeszcze ciemnoszare i czerwone akcenty. Z całym bokiem auta kontrastują czerwone lusterka. Wyjątkowy jest także kształt i kolorystyka limitowanych 17-calowych felg o wszystko mówiącej nazwie Cross Spoke Challenge. Zapewnie nie wszystkim będą się podobać, ale trzeba przyznać, ze pasują do indywidualnego stylu wersji GP i wyglądają bardzo ciekawie w ruchu. Mimo tylu dodatków i kolorów wszystko tworzy naprawdę bardzo spójną całość. Dla mnie "GPek" wygląda świetnie i mimo ogólno panującej opinii o marce jest męski.
W środku w ramach pakietu GP otrzymamy kubełkowe fotele Recaro obszyte w połowie skórą a w połowie alkantarą, które pasują do także obszytej czarną skórą deski rozdzielczej, świetnie leżącą w dłoniach małej kierownicy i gałki oraz mieszka zmiany biegów. Oczywiście tam gdzie pojawia się nić jest ona w kolorze czerwonym, który kontrastuje z ciemnym wnętrzem. Czerwone są także pasy oraz najbardziej wyróżniający element wnętrza, czyli umieszczona zamiast kanapy rozpórka tylnych kielichów. Dzięki temu MINI JCW GP jest lżejsze, bo poza kanapą mogło zostać pozbawione także pasów bezpieczeństwa, poduszek powietrznych oraz tylnej półki. Szkoda tylko, że producent nie zadbał o taki detal jak zmiana stosunkowo małych rozmiarów nakładki na tylny słupek, na której nadal widnieje napis AIR BAG i pozostał otwór na pasy. Wracając do przedniej części, oczywiście na desce rozdzielczej nie mogło zabraknąć logo GP wzbogaconego o informacje, że jest to jeden z 2000 wyprodukowanych egzemplarzy. Reszta jak w każdym MINI, czyli duży centralny prędkościomierz na środku deski i wszechobecne okrągłe kształty oraz chromowane wstawki. Niemiecka funkcjonalność w brytyjskim stylu.
Układ zawieszenia przeszedł szereg modyfikacji. Najważniejszą jest wymiana amortyzatorów na model z regulacją wysokości w zakresie 20 milimetrów. W celu zwiększenia ich sztywności konstrukcja amortyzatora została odwrócona, czyli tłoczek i reszta pracujących elementów zostały zamontowane do góry nogami. Nie jest to pełne sportowe zawieszenie a jedynie jego namiastka, ale trzeba przyznać, że MINI JCW GP jest bardzo sztywne i idealnie prowadzi się po równym asfalcie. Typowy polski odcinek drogi z licznymi wybojami i poprzecznymi nierównościami znacząco wpływa na pogorszenie właściwości jezdnych. Ten zestaw amortyzatorów to bardzo dobra propozycja, ale na równe niemieckie drogi lub zabawę na prawdziwym torze wyścigowym. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, bo właśnie do tego MINI został stworzony i w takich warunkach sprawdza się znakomicie. Dodatkowo zmianie uległy także sprężyny, których szybkość pracy zwiększyła się o 50%. Bez zmian pozostały natomiast stabilizatory. Modyfikacji uległy wahacze oraz kąty ustawienia zawieszenia, które z przodu otrzymało o 2% większy "negat". Nie bez znaczenia dla dobrego prowadzenia się MINI jest także rozmiar kół (17x7,5) i opony o bardzo sportowym charakterze - Kumho Ecsta V700 (215/40). W trakcie dynamicznej jazdy, szczególnie w ciasnych zakrętach wprawny kierowca od razu poczuje bardzo dobrą pracę tego ogumienia.
W MINI JCW GP znajdziemy tą samą sześciobiegową manualną przekładnie pochodzącą z nieco słabszego brata. Jej praca absolutnie nie budzi żadnych zastrzeżeń. Wręcz przeciwnie, biegi w MINI chce się zmieniać cały czas. Krótki skok lewarka i precyzyjna praca sprawiają kierowcy sporo przyjemności. Brak klasycznej mechanicznej "szpery", na którą szczerze mówiąc bardzo liczyłem w tym aucie, w sporym stopniu wynagradza nam dobra praca systemu EDLC (Electronic Differential Lock Control). Jest to system stosowany już w wielu autach i polega na przyhamowywaniu koła, które znajduje się od wewnętrznej zakrętu i przekazywaniu utraconej na tym kole mocy na drugie. Dzięki temu cały układ napędowy ma odpowiednią przyczepność a samochód zachowuje się stabilniej. Na pochwałę zasługuje także system kontroli trakcji DTC (Dynamic Traction Control), który nawet gdy jest włączony, pozwala nam swobodnie pokonywać zakręty z wykorzystaniem techniki "lewej nogi". To, na co trzeba uważać, ale co sprawa także dużą przyjemność z jazdy to odejmowanie nogi z gazu w trakcie pokonywania szybkich łuków. Gdy tak zrobimy, krótki i lekki tył auta od razu zaczyna podążać swoją drogą. Poprzez swoje prowadzenie MINI pokazuje, że jest prawdziwym sportowcem.
Dobre zawieszenie i skrzynia biegów nie były by nam potrzebne gdyby po maską znajdował się słaby silnik. Ten w MINI JCW GP zdecydowanie taki nie jest. Inżynierowie zadbali o to, aby najszybsze MINI w historii było także najmocniejsze. Różnica między standardowym John Cooper Works jest nieduża, bo wynosi tylko 7 KM, ale na uwagę zasługuje fakt, że GP jest mocniejsze nawet od MINI Challenge. Benzynowy silnik o pojemności 1.6 wyposażony w układ turbo, generuje 218 KM przy 6000 obrotów na minutę, ale już 260 Nm od zaledwie 1750 obrotów. Dzięki funkcji "overboost" przy przyspieszaniu moment obrotowy może wzrosnąć na chwilę do 280 Nm. I to właśnie wysoki moment jest najbardziej wyczuwalny podczas jazdy. MINI przyspiesza płynnie już od samego dołu a po przekroczeniu 3000 obrotów dostaje jakby drugie życie, które nie kończy się aż do końca zakresu. Przy przyspieszaniu naprawdę trzeba mocno trzymać kierownicę i koncentrować się na prowadzeniu. Szczególnie, jeżeli ma to miejsce na nieco nierównej drodze. Mimo tego "GPek" nie ma problemu z przekazywanie mocy na asfalt. To dodatkowo podkreśla dobrą pracę układu przeniesienia napędu. Przyjemność z wysokiej mocy silnika, który rozpędza brytyjski grafitowy pocisk małego kalibru od 0 do 100 km/h w 6,3 sekundy, dodatkowo potęguje dźwięk wydobywający się z układu wydechowego. Nim także zajęli się specjaliści odpowiedzialni za linie akcesoriów John Cooper Works. Po wciśnięciu przycisku SPORT, który aktywuje najwyższe parametry silnika do naszych uszu dochodzą wyraźne dźwięki tzw. "przepalania". Strzały z wydechu są obecne zarówno przy zmianie biegów na wyższe jak i przy odpuszczaniu pedału gazu. Czasem można odnieść nawet wrażenie jak by z wydechu wydobywała się słynna z wyścigowych i rajdowych tras "marchewa", ale to niestety tylko złudzenie. Jednostka nie jest też bardzo paliwożerna bo w trakcie spokojnie jazdy można uzyskać wyniki w okolicach 8 litrów. W trakcie jazdy sportowej wynik ten może wzrosnąć nawet do 13 litrów. Nie mniej jednak silnik w MINI JCW GP zasługują na uznanie i pozytywną ocenę.
Mimo zmniejszenia wagi pojazdu i niedużej zwyżce mocy, osoby odpowiedzialne za projekt GP postanowiły poprawić także układ hamulcowy. W przeciwieństwie do i tak już skutecznego układu z wersji John Cooper Works, "GPek" otrzymał jeszcze większe zaciski i tarcze hamulcowe. Są to z przodu aż sześciu-tłoczkowe zaciski i wentylowane tarcze o rozmiarze 330 mm oraz 280 mm tarcze z tyłu. Cały układ spisuje się rewelacyjnie i nawet podczas dłuższego hamowania z większych prędkości nie wykazuje oznak zmęczenia. Hamulce to bardzo pewny punkt tego samochodu.
Jaki naprawdę jest MINI JCW GP? Mogę powiedzieć, że jest to najbardziej męskie MINI, jakie zostało wyprodukowane. Od wersji Challenge, która jest profesjonalnie przygotowany samochodem wyścigowym dzieli go sporo. Jest jednak bardzo ciekawym autem, które może służyć zarówno do jazdy do pracy, jaki i na weekendowe wypady na tor. Potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, że na słynnej północnej pętli toru Nürburgring uzyskał on czas 8 minut i 23 sekundy, co jest wynikiem gorszym tylko o 6 sekund od Renault Mégane RS R26.R, które jest przecież znacznie mocniejsze. Dodatkowo przez limitowaną liczbę egzemplarzy jest i jeżeli utrzymamy go w dobrym stanie to będzie swojego rodzaju klasykiem. Noty za styl MINI JCW GP otrzymuje od nas najwyższe. Kolorystyka, loga, sportowe akcenty, felgi i jeszcze wiele elementów wyróżnia go na tle wszystkich aut, a także całej gamy rodziny MINI. Patrzenie na niego sprawia tyle samo radości, co jazda za kierownicą. Dla pewnie sporej grupy osób, która zakochała się w tym aucie problemem może być jedynie cena. Za prezentowany egzemplarz trzeba by zapłacić lekko ponad 160 tysięcy złotych. Nie musicie się jednak o to martwić. Wszystkie 2000 sztuk już zostało sprzedane.