Peugeot przejął Citroena w połowie lat 70., dzięki czemu marka dwóch szewronów przetrwała ciężkie czasy i jest z nami do dziś. Mimo uplasowania niemal w tym samym segmencie rynku, obie firmy potrafiły koegzystować, a Citroen cieszył się dużą swobodą, co do opracowywania nowych modeli. Do tego kontynuował rozwój swojej flagowej technologii - zawieszenia hydropneumatycznego. Ujednolicanie gamy oferowanych modeli nastąpiło dopiero w latach 90., chociaż trzeba oddać Francuzom, że nie dopuścili do zbytniego podobieństwa optycznego, bliźniaczych technicznie modeli.
Philippe Varin, CEO PSA doszedł do wniosku, że obie marki są zbyt blisko siebie. Jego plan jest następujący. Peugeot będzie pozycjonowany wyżej, innymi słowy ma być nieco bardziej premium. Citroen zaś pozostanie z dwoma liniami modelowymi, Linia DS pozostanie bardziej luksusowa, zaś dotychczasowe podstawowe modele linii C mają być przesunięte nieco niżej, co będzie przekładać się na niższą cenę.
To nie koniec. Citroeny mają być mniej skomplikowane technologicznie i oferować niższe koszty użytkowania. Czy to oznacza ostateczną rezygnację ze stosowania zawieszenia hydropneumatycznego? Dobre pytanie, dla wielu taka decyzja byłaby gwoździem do trumny Citroena, ale z drugiej strony jest ono stosowane tylko w modelu C5.
Analitycy rynku są, delikatnie mówiąc, sceptyczni co do skuteczności tego posunięcia. Po pierwsze próba pchnięcia marki Peugeot w górę rynku może się nie udać. Powód jest prosty. Inni producenci maja identyczne ambicje, a rezultat jest taki, że korzysta jedynie klient otrzymując coraz to lepsze produkty w... tej samej cenie. Konkurencja jest bowiem bezlitosna.
Największe obawy budzi jednak kopniak, jaki PSA chce zafundować Citroenowi. To posunięcie może doprowadzić do utraty mozolnie przez lata budowanego wizerunku. A tego nie da się później odzyskać za żadne pieniądze. Cofnięcie tej decyzji może oznaczać lata pracy i budżet daleko większy od tego, jaki uda się wygenerować sprzedając więcej tanich Citroenów.