Oficjalnie egzekwują prawo. Nieoficjalnie służą jedynie do łupienia kierowców. Jedno jest pewne - nieoznakowane radiowozy GITD z fotoradarami to żyła złota, która w dwa tygodnie potrafi zarobić ponad 10 mln zł. Okazuje się, że najnowszy "bat na kierowców" nie tylko stwarza niebezpieczeństwo na drogach, ale najprawdopodobniej działa nielegalnie.
Chodzi o słynne Fordy Mondeo i Focusy, które robią zdjęcia polskim kierowcom. Okazuje się, że zamontowane w nich lampy błyskowe nie miały prawa znaleźć się w ich wyposażeniu. Owszem, posiadają one ważną homologację, ale nie oznacza to wcale, że można je montować gdzie popadnie.
- Wszystko odbywa się zgodnie z prawem, bo samochody GITD nie przechodzą badania technicznych po zamontowaniu w nich fotoradarów. Auta są sprawne, sprzęt mierzący prędkość posiada homologację, więc teoretycznie wszystko jest w porządku. Wątpliwości budzi jednak inna sprawa. Ponieważ prędkość radiowozu (niezbędna do dokonaniu pomiaru prędkości w czasie jazdy radiowozu) pochodzi z czujników ABS. By ją pozyskać, niezbędna jest ingerencja w układ elektryczny pojazdu - mówi nam prezes firmy Videoradar.
Czy zatem samochody GITD powinny przechodzić obowiązkowe badania techniczne po zainstalowaniu fotoradarów? Zapytaliśmy o to eksperta z Instytutu Transportu Samochodowego.
- W myśl przepisów tj. Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 26 czerwca 2012 r. w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach, dodatkowego badania technicznego wymaga pojazd, w którym m.in. dokonano zmian konstrukcyjnych lub wymiany elementów powodujących zmianę danych w dowodzie rejestracyjnym - powiedział nam Mikołaj Krupiński z ITS. - W przypadku dokonywania zmian konstrukcyjnych w układach i zespołach pojazdów nie mających wpływu na zapisy dowodu rejestracyjnego w ustawie prawo o ruchu drogowym nie przewidziano jednoznacznych rozwiązań prawnych w zakresie ocen technicznych tego rodzaju zdarzeń - dodał.
Jak widać, na tym polu - choć wydaje się to kontrowersyjne - wszystko jest legalne. Przyjrzyjmy się jednak dokładniej wspomnianym lampom błyskowym w radiowozach GITD. Przeprowadzone badania wykazały, że ich błysk jest trzydziestokrotnie mocniejszy od błysku z lampy standardowego aparatu fotograficznego. Wystarczy sobie wyobrazić, jak fatalne w skutkach efekty może mieć błysk takiej lampy po zmroku, podczas wzmożonego ruchu.
Bezpieczeństwo to jedno. Drugą kwestią jest zgodność z przepisami. Od instytucji egzekwującej prawo możemy, a nawet musimy wymagać, aby sama stosowała się do obowiązującego prawa. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że jest inaczej. W pojeździe nie można montować lamp błyskowych. Wyjątkiem są pojazdy uprzywilejowane, w których klosze mają barwę niebieską lub czerwoną.
Oznaczenie widniejące na lampach zamontowanych w radiowozach GITD to E8. Świadczy to o tym, że zostały wyprodukowane w Czechach. Nieco wyżej znalazła się litera B, oznaczająca przeznaczenie lampy. Tym symbolem określa się światła przeciwmgłowe przednie. Potraktujemy je zatem nie jako lampę błyskową, a właśnie światło przeciwmgłowe. I tu pojawia się kolejny problem dla GITD. W rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w załączniku numer 6 czytamy, że tego typu lampy muszą być usytuowane nie dalej niż 400 mm od bocznego obrysu auta, a odległość pomiędzy nimi nie może być mniejsza niż 600 mm. Gołym okiem widać, że tak nie jest.
Wszystkie powyższe zarzuty chcieliśmy skonfrontować z opinią urzędników GITD. Niestety, nikt nie chciał z nami rozmawiać. Inspektorat nie odpowiedział też na nasze maile.
Kontrowersje budzi jeszcze jedna kwestia. W momencie pomiaru prędkości podczas postoju, nieoznakowany radiowóz GITD nie jest pojazdem uprzywilejowanym. Nie może zatem zatrzymywać się w dowolnym miejscu, z pogwałceniem obowiązujących przepisów. I nie zmienia tego nawet przepis, który zwalnia GITD z przymusu oznakowania miejsca kontroli radarowej odpowiednim znakiem.
Czy zatem mamy prawo poinformować policję, jeśli zobaczymy nieprawidłowo zaparkowany radiowóz GITD, który właśnie mierzy prędkość innych pojazdów? To pytanie zadaliśmy w Komendzie Głównej Policji. Niestety i tutaj nie chciano z nami rozmawiać. Na nasze maile też nikt nie odpowiedział.
GITD robi wszystko, by stać się najbardziej znienawidzoną instytucją w naszym kraju, która w żaden sposób nie kojarzy się z poprawą bezpieczeństwa, a jedynie z niekrytym wyciąganiem ręki po pieniądze kierowców. Czy można spodziewać się masowego nieprzyjmowania mandatów wystawianych na podstawie zdjęć zrobionych przez nielegalnie działający sprzęt? Bardziej prawdopodobne są nowelizacje ustaw, które zalegalizują działania i tak już uprzywilejowanego GITD.