Największe różnice można zauważyć w tylnej części samochodu. Jeśli szkice rzeczywiście przedstawiają następne wcielenie auta oznaczałoby to, iż Corvette nie będzie już miała charakterystycznych okrągłych lamp. Lamp, które były przecież znakiem rozpoznawczym modelu od wczesnych lat 60. Te na szkicach przypominają światła z Chevroleta Camaro. Zamierzone nawiązanie? Trudno w to uwierzyć.
Z profilu, sylwetka C7 wpisuje się w ewolucyjny trend Corvette. Zachowana jest charakterystyczna, klinowa budowa nadwozia z podniesionym tyłem i mocno wyeksponowanymi tylnymi nadkolami. Za powiew świeżości można uznać wygląd przedniej części auta, od zderzaka do słupka A, przywodząca na myśl auta z Maranello.
Dzięki szkicom, możemy też zajrzeć do wnętrza Corvette C7. Widać na nich, że projektanci zrobili wszystko, by to kierowca czuł się najważniejszy. Stąd między innymi konsola centralna wyraźnie "skręcona" w stronę lewego fotela.
Czy rzeczywiście tak wyglądać będzie nowe wcielenie Corvette, przekonamy się w ciągu najbliższych trzech tygodni. Na 13 stycznia zaplanowano bowiem oficjalny debiut amerykańskiego sportowca.