Japońsko-chińską wojnę wygrali... Niemcy

Spór o wyspy Diaoyu/Senkaku spowodował falę protestów w Chinach. Za nią nadszedł gigantyczny spadek zainteresowania japońskimi autami na największym motoryzacyjnym rynku świata. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Owym trzecim okazali się Niemcy na czele z BMW i Volkswagenem

Ta hybryda Japończykom się udała. Pali 0,9 l/100 km

Spór o wyspy na Morzu Wschodniochińskim trwa już od wielu lat i sporadycznie się nasila. Fala antyjapońskich demonstracji, jaka ostatnimi czasy przelała się z ich powodu przez Chiny, spowodowała znaczny spadek zainteresowania samochodami producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Najwięcej straciła Toyota i jej chińscy partnerzy. Oto szczegóły dotyczące spadków zanotowanych we wrześniu (w porównaniu z tym samym miesiącem 2011 roku): - Toyota: -48,9 proc. - Suzuki: -42,5 proc. - Honda: -40,5 proc. - Nissan: -35,3 proc. - Mazda: -35 proc.

Na japońsko-chińskim sporze procentowo najwięcej zyskało BMW. Liczbowo wygrał jednak Volkswagen, który we wrześniu sprzedał w Chinach aż o 40 tys. więcej aut osobowych niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. Oto lista tych marek, które zyskały najwięcej: - BMW: +55 proc. - Volkswagen: +25 proc. - Audi: +20,5 proc. - Hyundai: +15 proc. - Mercedes: +10 proc.

Na kurczącej się sprzedaży japońskich aut tracą nie tylko Japończycy, ale również ich chińscy partnerzy, odpowiedzialni za produkcję. Choć chińska gospodarka jest prawdziwym gigantem, to powoli zaczyna ona odczuwać skutki sporu, który będzie miał spory wpływ na globalne wyniki finansowe japońskich oraz - jak widać - niemieckich producentów.

ZOBACZ TAKŻE:

Toyota Yaris z 2007 roku za 24 tys. zł

Co tak naprawdę produkuje Toyota? W gamie ma aż 90 modeli

Powstanie japońsko-francuskie auto za 9 tys. zł. Już za rok

Więcej o: