Dziś przy polskich drogach stoi około 75 fotoradarów. W przyszłym roku ich liczba wzrośnie do 375. Dodatkowo GITD wprowadza odcinkowy pomiar prędkości, a na ulice wysyła nieoznakowane radiowozy wyposażone w fotoradary. To wszystko sprawia, że już za kilka miesięcy liczba zdjęć z fotoradarów - jak wylicza GITD - wzrośnie do niebotycznych 24 tys. dziennie. Co za tym idzie - diametralnie wzrośnie też liczba spraw sądowych, które dotyczyć będą zdjęć z fotoradarów. I temu mają zapobiec nowe przepisy.
Już dziś sądy nie są w stanie uporać się z nawałnicą rozpraw dotyczących łamania przepisów ruchu drogowego. Obecny tryb postępowania jest oparty na przepisach z lat 70., co nie pozwala na egzekwowanie kar i często kończy się umorzeniem postępowania. Tymczasem w sieci kwitnie handel punktami karnymi, z czym nie radzą sobie organa ścigania. Tak przynajmniej pomysł nowych przepisów tłumaczy GITD. Jest jeszcze druga strona medalu.
Główne zmiany, które niosą za sobą nowe przepisy są następujące: - możliwe będzie uniknięcie punktów karnych. Jeśli w ciągu 21 dni od otrzymania powiadomienia o popełnieniu wykroczenia kierowca dobrowolnie opłaci mandat, wówczas Inspekcja nie sprawdzi, kto prowadził pojazd i nie przyzna punktów karnych. Dodatkowo terminowe uiszczenie opłaty będzie się wiązało z... 20-procentowym upustem (!), - jeśli w ciągu 12 miesięcy na właściciela pojazdu nałożone zostaną kary za trzy naruszenia (lub jeśli kwota tych kar przekroczy 1,2 tys. zł), to przez kolejny rok każde nowe przewinienie będzie go kosztowało podwójnie, - korzystną zmianą jest wprowadzenie przepisu, który umożliwi kierowcy obejrzenie zdjęcia przez internet i to jeszcze przed podjęciem decyzji o tym, czy mandat opłaci czy też nie.
Nowe przepisy wzbudzają wiele kontrowersji. W rozmowie z "DGP" Robert Piwowarczyk ze śląskiej drogówki powiedział:
Punkty karne są głównym straszakiem. Nie możemy wprowadzać uproszczeń. Polskie prawo nie polega na organizowaniu promocji.
GITD liczy na zmianę mentalności kierowców, którzy muszą zdać sobie sprawę, że łamanie przepisów ruchu drogowego nikomu nie ujdzie płazem. Najwyraźniej Inspektorat nie przewidział, że na zamożnych kierowcach kary finansowe nie robią najmniejszego wrażenia (tym bardziej, że będzie można je obniżyć o 20 proc.). Nowe przepisy sprawią, że będą oni płacić za przywilej szybkiej i niebezpiecznej jazdy. Coraz trudniej uwierzyć, że nowe przepisy powstają po to, by dbać o nasze bezpieczeństwo, a nie o państwową kasę.
Już dzisiaj wraz z informacją o popełnieniu wykroczenia straż miejska przysyła formularz, na którym możemy wybrać jedną z trzech metod rozliczenia się z organem wystawiającym mandat. Oświadczenie nr 1 wypełnia sprawca wykroczenia. Oświadczenie nr 2 wypełnia właściciel lub posiadacz, wskazując komu pojazd został powierzony do kierowania lub użytkowania. Oświadczenie nr 3 - właściciel lub posiadacz pojazdu, w przypadku nie wskazania osoby kierującej. Co ciekawe GITD i Straż Miejska mają różne druki. Na niektórych można jednak od razu znaleźć informację na jaką grzywnę w drodze mandatu karnego za popełnienie wykroczenia polegającego na niewskazaniu osoby, której powierzyliśmy do kierowania pojazd, się zgadzamy. Czy chodzi zatem o karanie sprawcy, czy szybkie wyciągnięcie pieniędzy? Przypomnijmy, że w tym roku do budżetu państwa z tytułu mandatów ma trafić 1,2 mld zł.
A co Wy sądzicie o najnowszym pomyśle GITD? Czekamy na Wasze komentarze.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
ZOBACZ TAKŻE:
Jakimi nieoznakowanymi radiowozami jeździ polska drogówka? Zdradzamy marki, modele i kolory
Tutaj zdejmij nogę z gazu - mapa z miejscami, w których staną nowe fotoradary