A to dlatego, że nadwozie Vanquisha jest idealnym połączenie szlachetnej elegancji i sportowej dzikości. Choć jego sylwetka nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z Astonem, luksusowe coupe jest jakoś przyjemnie... świeże. Mnogość subtelnych przetłoczeń i stylistycznych smaczków sprawia, że na auto można gapić się godzinami.
Jednak spokojne pozowanie przygodnym obserwatorom nie leży w naturze Vanquisha. To dzika bestia, która tylko czeka na kierowcę szukającego ekstremalnych wrażeń, potrafiącego okiełznać jej charakterek. Pod maską drzemie potężne V12 o pojemności 6 litrów, mocy 572 koni mechanicznych i 620 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Potencjał trafia oczywiście na koła tylnej osi, a pośredniczy w tym sześciobiegowy automat.
100 km/h "pęka" po zaledwie 4,1 sekundy, a prędkość maksymalna to 295 km/h. Sportowe zawieszenie wyposażono w system ADS (Adaptive Damping System), pozwalający wybrać jeden z trzech trybów jazdy: Normal, Sport oraz Track, a na obie osie trafiły karbonowo-ceramiczne tarcze hamulcowe (398 z przodu i 360 mm z tyłu). Vanquish oferowany będzie w dwóch wersjach: dwumiejscowej i jako 2+2.
W salonach następca DBS-a powinien zagościć pod koniec bieżącego roku. Cena? Dla świętego spokoju, lepiej przyszykować równowartość miliona złotych.
Ale dość gadania, czas zajrzeć do obszernej galerii Vanquisha . Jeśli chcecie posłuchać jak warczy nowy kociak Wysp, obejrzyjcie też koniecznie poniższy filmik.
ZOBACZ TAKŻE:
Tego Aston Martina kupisz w cenie VW Passata