Zderzenie z łosiem lub reniferem nie należy do przyjemnych. Niebezpieczeństwo polega na tym, że w razie kolizji samochód podcina nogi zwierzęcia, a tułów ląduje prosto na szybie. Przy większej prędkości nie trudno o tragedię. Z tego powodu w Szwecji sprawdza się samochody pod kątem umiejętności szybkiego ominięcia przeszkody, która nagle pojawia się na drodze przed autem.
Teknikens Värld przeprowadza test łosia od lat 70. Każdego roku bada się kilkadziesiąt nowych, bądź zmodyfikowanych samochodów. Test zdobył światową sławę, gdy w 1997 roku nowy Mercedes A klasy (pierwsza generacja: W168) dachował podczas jednej z prób. Efektem było m.in. wyposażenie małego Mercedesa w seryjny układ ESP.
Kolejnym autem, które o mało nie dachowało była w testowana w 2007 r. Toyota Hilux (siódma generacja). Japoński pickup wykazał sporą niestabilność w specyfikacji z 16" kołami. Toyota wyciągnęła wnioski i tak dobrała koła, by sytuacja się nie powtórzyła.
Minęło pięć lat i kolejny samochód został pokonany przez test łosia. Najnowszy Jeep Grand Cherokee (seria WK2) mimo włączonego układu ESP przy prędkości 63,5 km/h kończył manewr na dwóch kołach i o mało nie dachował. Dla porównania jego rywale, VW Touareg i niemłode już Volvo XC90 poradziły sobie z testem przy prędkości 70 km/h. Co ciekawe, jego poprzednik, Grand Cherokee serii WK nie miał żadnych problemów z zaliczeniem testu.
Film z Jeepem Grand Cherokee w teście łosia zobaczysz tutaj .
Na końcu filmu dziennikarz Teknikens Värld, Linus Projtz mówi wprost. Jeep powinien zaprzestać sprzedawania Grand Cherokee w tej specyfikacji.
Odpowiedź Fiata była natychmiastowa. Do Szwecji polecieli przedstawiciele koncernu by domagać się przeprowadzenia testów ponownie w ich obecności. Zwrócili też uwagę na nieprawidłowe ich zdaniem załadowanie wcześniej samochodu. Po obciążeniu Jeepa zgodnie z wytycznymi specjalistów z Fiata Grand Cherokee przeszedł siedem prób. W żadnej z nich test nie zakończył się na dwóch kołach, za to za każdym razem opona była ściągana z obręczy z dużą siłą. Mowa nie o naturalnym odkształceniu opony podczas ostrej jazdy w zakręcie, ale o sytuacji, gdy obręcz trze o podłoże. Zdaniem Teknikens Värld taka sytuacja miała miejsce jedynie raz w historii testów. W 2010 roku Skoda Superb miała podobne problemy.
Naszym zdaniem wyniki niezależnych testów rodzą pewne obawy. Jeep Grand Cherokee to samochód osobowy i nie ma (o ile nam wiadomo) żadnych instrukcji jak prawidłowo załadować auto, by uniknąć niebezpiecznych sytuacji na drodze (jazda na dwóch kołach z pewnością do nich należy, zwłaszcza w wykonaniu przeciętnego kierowcy). Reakcja koncernu była prawidłowa, ale prawidłowe rozłożenie mas w aucie nie spowodowało całkowitego zniwelowania zaistniałego problemu.
Na czym stanęło? Teknikens Värld upiera się przy swoim, a koncern Fiata twierdzi, że Szwedzi oszukiwali.
ZOBACZ TAKŻE:
Jeep Grand Cherokee - ogłoszenia