Wywiadownia przebadała niespełna 1,5 tys. sprzedawców. Okazuje się, że wszędzie spada rentowność. W ubiegłym roku wskaźnik rentowności (ukazujący zyskowność przedsiębiorstwa - przyp. red.) sieci Forda skurczył się aż dziewięciokrotnie. Optymalny poziom powinien wynosić 2,0, podczas gdy w tym przypadku pod koniec 2011 roku był równy 0,2. Dilerzy robią co mogą, by przyciągnąć klientów do salonów. Wyprzedaże rocznika trwają znacznie dłużej niż kiedyś, a coraz większych rabatów można się domagać w każdym dniu roku. To spowodowało spadek średniej marży z około 10 proc. do 5-7 proc.
Spadek sprzedaży i coraz mniejsze zyski odbiły się nie tylko na właścicielach salonów sprzedaży, ale również na ich pracownikach. Coraz większa liczba dilerów wymaga od swoich pracowników samozatrudnienia. Cięcia etatów są niezbędne, bo niektóre umowy z importerami nie pozwalają redukować kadry. Kłopoty finansowe zmuszają coraz większe grupy dilerów do wystawiania swych salonów na sprzedaż. W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się właściciele autokomisów.
60 proc. sprzedawców samochodów używanych jest w słabej lub bardzo słabej kondycji finansowej. Dziś statystyczny klient autokomisu poszukuje samochodu w cenie od 10 do 15 tys. zł. Jeszcze rok temu był skłonny wydać na auto używane około 20 tys. zł. Spada również liczba importowanych samochodów używanych.
Według danych Ministerstwa Finansów w pierwszym kwartale br. Polacy sprowadzili 153 500 używanych aut. To o 5,66 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Na taką sytuację mają wpływ globalne tendencje - kryzys gospodarczy, który pogarsza sytuację materialną Polaków. Niepewny jutra konsument niechętnie inwestuje pieniądze.
W lutym na piętnaście najchętniej sprowadzanych do Polski marek tylko Citroenowi udało się nie zanotować strat. Największe spadki dotyczą Volkswagena i Opla, których import poszybował w dół aż o 20 proc. Nie zmienia to jednak faktu, że używane samochody właśnie tych marek są najczęściej sprowadzane do Polski. Na trzecim miejscu - za Oplem - znalazło się Ranault.
Piotr Kozłowski, źródło: Rzeczpospolita
ZOBACZ TAKŻE: