Choć, na pierwszy rzut oka, auto niewiele różni się poprzednika, po dłuższej obserwacji można zauważyć kilka zmian. Mustang otrzymał między innymi subtelnie przeprojektowany pas przedni z bardziej wyrazistym grillem i spojlerem pod przednim zderzakiem, a w wersji GT - większe wloty na pokrywie silnika. Do tego progi w kolorze nadwozia, nowe wzory aluminiowych obręczy kół oraz listwa pokryta lakierem Piano Black biegnąca między przyciemnionymi tylnymi lampami.
Mustang po liftingu daje też więcej w standardzie. I nie chodzi tylko o podniesioną do 420 KM moc większego z silników (V8 o pojemności 5 litrów). Na liście podstawowego wyposażenia, również w podstawowej wersji V6, znajdują się teraz ksenonowe reflektory. Bogatsza jest też wersja opcji. Poczynając od nowych sportowych foteli rodem z odmiany Shelby GT500, sześciostopniowej przekładni SelectShift, dwóch nowych systemów audio i nowego, 4-calowego wyświetlacza w konsoli centralnej, który - oprócz standardowych funkcji - może informować kierowcę m.in. o wartościach przeciążeń oraz czasie sprintu na 1/4 mili.
Właściciele Mustanga z dopiskiem GT mogą wyposażyć auto w sportowy pakiet Track , na który składają się między innymi wydajniejszy system chłodzenia silnika, szpera znana z wersji Boss 302, potężne hamulce Brembo z 14-calowymi tarczami oraz sportowymi oponami, naciągniętymi na 19-calowe obręcze kół.
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE:
Shelby GT500 - rakieta na kołach