Łódzkie ulice są w tragicznym stanie. Na niektórych fragmentach jest tak wiele dziur, że nie da się ich wyminąć. Wyrwy niszczą felgi, opony i zawieszenia. Drogowcy nie nadążają z łataniem i często robią to nieskutecznie. Załatana wyrwa zazwyczaj pojawia się ponownie już po kilku tygodniach.
Jedna z łódzkich firm ma pomysł jak walczyć z tym problemem. - Mamy szybki i co najważniejsze skuteczny sposób łatania wyrw - zachwala Wojciech Pałczyński, właściciel przedsiębiorstwa.
Metodę zaprezentowano w Łodzi na ulicy Sienkiewicza. Wybrano sporą wyrwę o wymiarach 1,5 m na 1,10 m. Podjechał mały dostawczy samochód . Wysiadł mężczyzna, który wyjął z niego: dziesięć pojemników w kształcie wiaderek, szczotkę do zamiatania, szpadel, grabki i niewielką zagęszczarkę (do ubijania nawierzchni). - Nic więcej nie potrzebujemy - mówi Pałczyński.
Mężczyzna najpierw omiótł wyrwę. Wyłożył masę z jednego z pojemnika i następnie uderzył w nią kilka razy łopatą. Masa sama zaczęła się rozpuszczać. Następnie wyłożył nią wyrwę. Na nią wysypał dwa rodzaje kruszywa z innych pojemników i wyrównał grabiami. Na wierzch jeszcze raz wyłożył specjalną masę i wszystko ubił zagęszczarką. Na koniec łatę posypał piachem. Po kilku minutach po łacie przejechał autobus. Wszystko trwało niewiele ponad pół godziny.
Ten sposób łatania oparty jest na specjalnej mieszance z użyciem żywicy. - Takie metody stosuje się na lotniskach i autostradach, gdzie trzeba szybko reagować. Oparta jest ona na licencji angielsko-kanadyjskiej - tłumaczy Pałczyński.
Właściciel firmy na załataną dziurę daje dwa lata gwarancji, ale zapewnia, że wytrzyma znacznie dłużej. Koszt 1 mkw łaty to 150 złotych. Według Pałczyńskiego jest to tańsze rozwiązanie niż obecne łatanie, a według ZDiT nieco droższe. Nie da się jednak dokładnie tego porównać, bo obecnie wyceniana jest nie naprawiona nawierzchnia, ale ilość zużytego materiału.
Janusz Maciaszek z wydziału inżynierii ZDiT: - Trudno mi powiedzieć jak ta metoda będzie się u nas sprawdzała, bo jeszcze jej nie stosowaliśmy. Dwa lata gwarancji dawane przez wykonawcę to jednak sporo i na pewno zastanowimy się nad wprowadzeniem jej w przyszłości na łódzkie drogi.
- Mamy nadzieję, że zarząd dróg zainteresuje się tym sposobem i będziemy mogli skutecznie łatać wyrwy. Dotychczasowe przetargi nas wykluczały, bo nie mieliśmy wymaganego w specyfikacji sprzętu. Przy tej metodzie nie jest on jednak potrzebny - mówi Pałczyński.
Piotr Wasiak Gazeta Łódź
ZOBACZ TAKŻE:
Zważą przeładowane TIR-y i wystawią surowe kary