Aby upchnąć w filigranowym aucie dodatkową parę drzwi, projektanci musieli nieco zmodyfikować nadwozie. Chociaż, akurat w tym konkretnym przypadku, słowo "nieco" nie do końca pasuje. Nowych jest bowiem około 75 proc. paneli nadwozia. Nie zmieniono tylko pasa przedniego, maski, przednich błotników oraz dolnej połowy klapy bagażnika. Reszta zaprojektowana została od początku.
Mikrus z Ingolstadt nieco przytył (25 kg), ale jeśli chodzi o wymiary, Sportback urósł tylko symbolicznie. Mierzący 395 cm długości, 175 cm szerokości i 142 cm wysokości jest o tylko 6 mm szerszy i tyleż samo wyższy od wersji trzydrzwiowej. Nawet o milimetr nie zmienił się natomiast rozstaw osi (247 cm). Dodatkową przestrzeń w kabinie wygospodarowano zmieniając nachylenie tylnej szyby, co z kolei wymusiło przesunięcie ku tyłowi krawędzi dachu.
Patrząc na zdjęcia można odnieść wrażenie, że przez tylne drzwi na kanapę dostać się mogą wyłącznie dzieci. W rzeczywistości jednak, dzięki szerokiemu kątowi otwarcia skrzydeł drzwi, nie stanowi to problemu nawet dla rosłych mężczyzn. Trzeba tylko uważać na głowę. A jak siedzi się z tyłu? Cóż, nie oszukujmy się, po tak filigranowym aucie trudno oczekiwać wygody rodem w przedłużanego A8. Oparcie kanapy (opcjonalnie trzyosobowej) ustawione jest dość pionowo, a przody siedzisk lekko uniesione do góry. Dzięki temu łatwiej zmieszczą się tu bardziej wyrośnięci pasażerowie. Z myślą o nich, projektanci wyżłobili też w podsufitce dwa podłużne wgłębienia. Bagażnik Sportbacka oferuje tyle samo miejsca, co wersja trzydrzwiowa, czyli 270 litrów. Przestrzeń bagażową można zwiększyć do 920 litrów po złożeniu tylnej kanapy. To tyle, jeśli chodzi o główne różnice w budowie auta. Co jeszcze jest nowe?
A1 Sportback dostępny będzie w 12 różnych kolorach nadwozia, z czego jeden - Samoa Orange - będzie unikalny dla pięciodrzwiowego malucha. Na życzenie klienta, dach może zostać pokryty jednym z trzech kontrastujących kolorów (patrz zdjęcia). Nie można jednak - jak w przypadku trzydrzwiowej wersji A1 - zażyczyć sobie pomalowania tylko łuków dachowych. I one i sam dach muszą mieć ten sam kolor. Jak przekonywali nas przedstawiciele Audi, jest to jeden z aspektów Sportbacka, dzięki którym ma on jawić się jako ten bardziej poważny, dystyngowany.
Kolejna nowość - pod maską Sportbacka zadebiutuje silnik 1.4 TFSI, wyposażony w system dezaktywacji dwóch z czterech cylindrów. Nowy motor zużywać ma średnio 4,7 l benzyny na każde 100 przejechanych kilometrów, oferując przy tym całkiem przyzwoite osiągi. Sprint do setki zajmować ma 8,1 sekundy, podczas gdy prędkość maksymalna to 212 km/h.
Reszta gamy silnikowej małego Sportbacka będzie identyczna jak w wersji trzydrzwiowej. Do wyboru będą zatem trzy silniki benzynowe i trzy diesle. Podstawowa jednostka to 1.2 TFSI o mocy 86 KM, klienci szukający mocniejszych wrażeń będą mogli zdecydować się na jedną z dwóch wersji 1.4 TFSI o mocy 122 KM albo 185 KM. Zwolennicy silników wysokoprężnych będą mieli do wyboru dwie jednostki 1.6 TDI o mocach 90 KM i 105 KM oraz 140-konnego diesla 2.0.
W europejskich salonach A1 Sportback pojawi się wiosną przyszłego roku. Na rodzimym rynku, różnica w cenie - pomiędzy wersją trzy- i pięciodrzwiową, napędzaną takim samym silnikiem - będzie wynosić 850 euro. Za auto z benzynowym 1.2 TFSI trzeba będzie w Niemczech zapłacić 16 950 euro, za Sportbacka najsłabszym dieslem (1.6 TDI 90 KM) - 19 050 euro.
I jak Wam się podoba mikrus z Ingolstadt w wersji pięciodrzwiowej? Zapraszamy do galerii Audi A1 Sportback .
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE: