LM to skrót od Local Motors. To amerykańska firma z jednym modelem w ofercie, którego nawet sama nie zaprojektowała, o czym za chwilę. LM oferuje klientom Rally Fightera, który jest jak gdyby żywcem wyjęty z trasy jakiegoś ekstremalnie trudnego rajdu terenowego, ale przy okazji nadaje się do jazdy po highwayach.
Rally Fighter jest zbudowany z podzespołów różnych samochodów. Ma silnik z Corvette (6,2 l V8 430 KM), zawieszenie i układ kierowniczy z Forda i skrzynię biegów z Chevroleta. Poza tym są jeszcze klamki z Mazdy MX-5, tylne światła z Hondy Civic Coupé i nadwozie, którego projekt wyłoniono w konkursie internetowym. Mogli w nim wziąć udział amatorzy i profesjonaliści. Liczyło się tylko to, by inni pokochali twoją wizję. Wygrał projekt przypominający terenowe coupé, które wygląda tak, jakby ostro trenowało na siłowni.
LM znany jest z tego, że nie używa lakierów do malowania nadwozi. Firma tłumaczy, że to nieekologiczne i bardzo zeszłotygodniowe rozwiązanie. Zamiast tego jednak oferuje okleiny w różnych kolorach i z mnóstwem nadruków. Wybór jest właściwie nieograniczony, można więc zaszaleć. Poza tym naklejka jest lżejsza i bardziej przyjazna środowisku, ot co!
Rally Fighter to terenówka pełną gębą, ale ma napęd tylko na tylne koła. Dlaczego? Konstruktorzy tłumaczą, że niewielka masa (1700 kg), wysoki prześwit i mocny silnik wystarczą, by auto świetnie sobie radziło poza utartymi szlakami. A kto jeździ rajdowymi fighterami?
Na razie sami mężczyźni. Do tej pory ponad 20 klientów w USA zdecydowało się na ten niecodzienny model. Co ciekawe, jest także jeden klient z Kazachstanu - czyżby Borat? Firma ma nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się pierwsza klientka, która złoży swój egzemplarz. Złoży?! Tak, bo Rally Fightera można kupić w jednym kawałku lub w częściach do samodzielnego montażu. Według instrukcji obsługi potrzebne są do tego dwa weekendy i jedna osoba do pomocy, by z szarych, płaskich paczek narodził się samochód. Cena? Niecałe 75 tys. dolarów.
Filip Otto
ZOBACZ TAKŻE: