Jest taka reklama - facet ogląda samochody w salonie i mówi do sprzedawcy: "Chciałbym, by był wygodny jak limuzyna, szybki jak coupé, pojemny jak pikap i oszczędny jak minivan". Diler uśmiecha się i kręci głową: "Niemożliwe". Rzeczywiście, auta mające łączyć sprzeczności zazwyczaj kończą w głębokich niszach albo... studiach projektowych. Jest jednak samochód, który wygląda jak limuzyna, ma mocarny silnik, a konstrukcją i trwałością najbliżej mu do pikapa.
A właściwie był taki samochód. Ford Crown Victoria, bo o nim mowa, w ciągu 30 lat rynkowej kariery zmienił się niewiele. Nic dziwnego, że tak często pełnił rolę radiowozów i taksówek - oparta na ramie konstrukcja z niezależnym przednim zawieszeniem oraz sztywną tylną osią słynie z wytrzymałości. Jak przystało na prawdziwy amerykański krążownik, jego głównym atutem jest wygoda i nieabsorbujące prowadzenie.
"Full-size sedan" w przypadku Forda oznacza blisko 5,4-metrową karoserię z 2,9-metrowym rozstawem osi. W środku dwie kanapy i dźwignia biegów przy kolumnie kierownicy, a pod maską niewysilony motor V8 o pojemności 4,6 litra i mocy 240 koni, który od najniższych obrotów rozpieszcza kierowcę sporą dawką momentu obrotowego. Siła napędowa płynie do tylnych kół za pośrednictwem leniwego, 4-biegowego automatu.
Po raz pierwszy Ford Crown Victoria pojawił się w 1955 roku jako odmiana coupe modelu Fairlane. Z salonów zniknął po ledwie dwóch latach, by wrócić znów w roku 1983. Rolę topowego modelu Forda przejął wtedy LTD Crown Victoria. Produkowany do 1991 roku, szybko stał się ulubieńcem stróżów prawa. Tylne koła napędzały widlaste "ósemki" o pojemności 5 i 5,8 litra. Auto dostępne było nie tylko jako sedan, ale również w wersji coupe i kombi Country Squire, mieszczące nawet 8 pasażerów.
Kolejna odsłona Crown Victorii pojawiła się w marcu 1991 roku. Korzystała z tej samej co poprzednik platformy Panther, otrzymała jednak zupełnie nowe nadwozie, silnik i układ jezdny. Wersja kombi wypadła z oferty na rzecz coraz bardziej popularnych minivanów oraz mniejszego, przednionapędowego Taurusa Wagon, który u szczytu sławy był najchętniej kupowanym samochodem w Stanach Zjednoczonych.
Zaokrąglona karoseria Vic nawiązywała kształtami do mniejszego brata i w porównaniu z poprzednikiem legitymowała się znacznie niższym współczynnikiem oporu powietrza (0,34 zamiast 0,42). Spadła też masa własna, a na liście wyposażenia pojawił się m.in. system ABS. Nowa V-ósemka z dwoma zaworami na cylinder początkowo generowała z pojemności 4,6 litra moc 190 koni przy 4600 obr./min i maksymalny moment obrotowy 353 Nm przy 3200 obr./min. Z czasem dostępne były mocniejsze wersje - od 210 do nawet 240 KM.
Gdy w połowie lat 90. Chevrolet zaprzestał produkcji konkurencyjnego Caprice'a, w swojej ostatniej odsłonie ozięble potraktowanego przez klientów, Crown Victoria pozostała samotna na placu boju. Na plecach czuła już oddech mniejszych (i oszczędniejszych) sedanów z przednim napędem, ale korzyści wynikające z konstrukcji ramowej - w tym łatwe naprawy - przez lata zjednały jej licznych sympatyków wśród policjantów i taksówkarzy.
Produkowana dotychczas, druga generacja modelu zadebiutowała w 1998 roku. Karoseria o stonowanych liniach kryła motor ze zmodyfikowanym układem zapłonowym, tylne zawieszenie z drążkami Watta oraz wzmocnione hamulce. W kolejnych rocznikach przeprowadzano mniej lub bardziej istotne zmiany, począwszy od zębatkowej przekładni układu kierowniczego aż do prędkościomierza przeskalowanego z 85 do 120 mph.
Coraz mniejsza popularność sprawiła, że dwa lata temu Crown Victoria wypadła z detalicznej oferty Forda. Sprzedaż flotową utrzymywano ze względu na popyt w służbach państwowych, jednak już od kilku miesięcy wygaszano jednak produkcję. Ostatniego dnia z taśmy fabryki w Ontario zjechało zaledwie 5 aut.
Kolejna dekada rynkowej kariery modelu oznaczałaby konieczność przeprowadzenia niezbędnych unowocześnień płyty Panther, a to według Forda wygenerowałoby zbyt duże koszty. Ostatni Ford Crown Victoria ma biały kolor i trafi do klienta z Arabii Saudyjskiej.
W międzyczasie Amerykanie przystąpili do zaprojektowania nowego radiowozu, spokrewnionego z przednionapędowym Taurusem. Najwięksi rywale Forda też postanowili wykorzystać szansę i zaprezentowali konkurencyjne radiowozy. Chevrolet proponuje policji Caprice'a, a Dodge - nowego Chargera.
A za Crown Victorią policjanci już tęsknią. Pewni jej trwałości, na odchodne zamówili od stycznia do lipca br. o 64 proc. więcej egzemplarzy niż w analogicznym okresie 2010 roku.
Marcin Sobolewski, źródło: "Wysokie Obroty" , oprac. własne
ZOBACZ TAKŻE: