Kiedyś w pewnym felietonie opublikowanym w jednym z czołowych miesięczników motoryzacyjnych w Polsce przeczytałem, że trzydrzwiowe hatchbacki są dla niedowartościowanych biedaków, których nie stać na prawdziwie sportowy samochód. Autor wytknął nawet małą praktyczność wskazując, że teściowej ciężko będzie wsiąść do tyłu.
W 100% się z tym nie zgadzam. Trzydrzwiowe nadwozie to wygoda wsiadania (dla kierowcy, ale o to przecież chodzi), a składana tylna kanapa pozwala wrzucić np. rower i trochę bagażu do środka. Dlatego zawsze uważałem, że to doskonały wybór dla młodych ludzi. Może i tęskniących za mocnym autem, ale nieposiadających teściowej i kompleksów.
Poniżej dwa auta, które są ciekawą propozycją. Już podstawowe silniki są całkiem mocne i zapewniają niezłą dynamikę. Zawieszenie dotrzymuje im kroku, przez co prowadzenie obydwu aut należy do przyjemności.
Oryginalne nadwozie cieszy oko, ale częste awarie osprzętu elektrycznego powodują ból głowy. Zaletą są silniki, zwłaszcza te rzędowe. Już najmniejsza jednostka 1.4 TS (103 KM) zapewnia w pełni zadowalającą dynamikę. Oczekując naprawdę dobrych osiągów warto poszukać wersji 2.0 TS o mocy 150 KM osiągającej setkę w zaledwie 8,4 s i rozpędzającej się do 210 km/h.
Honda wypada nieco lepiej. Także oferuje dynamiczne i co ważne oszczędne silniki, ale w dodatku jest mało awaryjna. Podstawowy silnik 1.4 ma 90 KM i jest wystarczający. Większy 1.5 VTEC ma 115 KM i jest... oszczędniejszy, ale rzadko występuje na rynku wtórnym. Najmocniejszy jest VTi z legendarnym motorem 1.6 VTEC osiągającym 160 KM.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Marcin Lewandowski
ZOBACZ TAKŻE: