Tabliczki pojawiły się na sygnalizatorach przy skrzyżowaniu ulic Solnej i Al. Niepodległości. W okolicy jest szkoła, a kierowcy skręcając na zielonej strzałce w prawo nagminnie nie stosowali się do nakazu zatrzymania. Nikt nie prowadzi jednak statystyk, czy po pojawieniu się tabliczek, kierowcy częściej zatrzymują się na zielonej strzałce. Policja także nie wzmożyła w tamtym rejonie patroli. Chodzi zatem o prewencję.
Pomysł nie jest wcale nowy. W USA od wielu lat stosuje się podobne tablice z wypisaną wysokością kary za konkretne przewinienie. Brak opłaty za parkowanie - 300 dolarów, przekroczenie prędkości - 1000 dolarów, wykroczenie na odcinków robót drogowych 2000.
Naszym zdaniem, tabliczka daje do myślenia. Jednak trudno odmówić czytelnikowi racji, że ilość znaków, tablic informacyjnych, sygnalizatorów i Bóg wie czego jeszcze przy naszych drogach jest zastraszająca. Kierowca zamiast koncentrować się na jeździe i bacznie obserwować innych uczestników ruchu musi cały czas kontrolować znaki drogowe.
Czekamy na Wasze opinie i zapraszamy do udział w sondażu
Juliusz Szalek
ZOBACZ TAKŻE:
Mniej głupich znaków drogowych