Dla kontynentalnego Europejczyka użytkowanie brytyjskich szos to wyzwanie przede wszystkim mentalno-emocjonalne. Z dumnego zdobywcy szos - w polskim wydaniu - musi przeobrazić się w przyjazną innym owieczkę w stadzie, dla której... prawo na drodze jest prawem. Pomagają w tym zdolności adaptacyjne, ale przede wszystkim - brytyjski kodeks drogowy, dostępny już na Wyspach po polsku, choćby dzięki wydawnictwu Emano.
Sytuacja pieszego w Polsce nie jest godna pozazdroszczenia. W Zjednoczonym Królestwie, podobnie jak w Polsce, najwięcej wypadków notuje się z udziałem pieszych, tam jednak kierowcy traktują ich mimo wszystko bardziej przyjaźnie.
W Polsce pieszy często przechodzi przez jezdnię "z duszą na ramieniu" - zauważa Tymek Skroban-Korzeniecki, z wydawnictwa Emano, który zanim przeniósł się do Wielkiej Brytanii, przez 15 lat jeździł w Polsce. - W Polsce powszechną praktyką jest wymuszanie prawa do przejścia. Po daremnym oczekiwaniu na to, że sznur samochodów się skończy, pieszy wchodzi na jezdnię, rozglądając się, czy kierowcy zauważyli jego determinację - dodaje.
Test wrocławskich dziennikarzy wykazał, że średnio co ósmy kierowca zatrzymuje się na przejściu bez świateł, pozostali natomiast udają, że pieszego wcale nie dostrzegli. Na Wyspach napotkamy inny fenomen - tu pieszy jak gdyby nigdy nic wchodzi na przejście na czerwonym świetle.
Z perspektywy użytkownika dróg w Wielkiej Brytanii nie jest to problem - wyjaśnia Tymek Skroban-Korzeniecki. - Na przechodzenie na czerwonym świetle policjant po prostu nie zareaguje. To dlatego, że na Wyspach, gdy piesi zbliżają się do przejścia, kierowca wie, że są oni najbardziej narażeni na wypadki, zwraca więc na nich szczególną uwagę i zatrzymuje się, zanim będą chcieli przejść.
Stan dróg w Polsce dla nikogo nie jest tajemnicą. Kierowcy narzekają na objazdy, wściekają się na dziury, wieczne remonty i spowodowane nimi korki. Na takich szosach trudno jest zachować spokój.
W Wielkiej Brytanii, nawet na peryferyjnych drogach w gminnych miejscowościach, gdy tylko pojawi się po zimie kilka dziur, od razu zostają pomalowane farbą, aby łatwo je było zobaczyć, również wieczorną porą. Szybko też wypełnia się je asfaltem lub ściera nawierzchnię na całym odcinku i kładzie się nową warstwę asfaltu.
Parkowanie to powszechny problem. Zarówno w Polsce, jak i na Wyspach trudno zorientować się, gdzie można zostawić samochód i dlaczego w miejscu, które wydaje się do tego całkiem dobre, jest to niedozwolone. Powód? Na Wyspach lokalne samorządy skomercjalizowały obszary do parkowania. Ponieważ samochodów jest wiele, trzeba być gotowym zapłacić za parkowanie w centrum miasta.
Zgodnie ze stereotypem, Polacy są impulsywni, gwałtowni, emocjonalni, natomiast Brytyjczycy - opanowani i bardzo uprzejmi. Choć różnie z tym bywa przy bliższym poznaniu, generalnie mamy odmienny styl bycia, co przekłada się na sposób jazdy, kulturę i przewidywalność na drodze. Podkreślają to wszyscy Polacy przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii.
Tymek Skroban-Korzeniecki uważa jednak, że różnice wywodzą się ze stosunku Polaka i Brytyjczyka do prawa - W Zjednoczonym Królestwie jeśli coś jest prawem, trzeba się do tego stosować. Brytyjczycy nie jeżdżą np. bez prawa jazdy, i z reguły tylko na autostradach czasami przekraczają limity prędkości.
Polacy wypadają tu nieco gorzej. Jeśli nie widzą stróżów prawa, często jeżdżą tak, jak im pasuje. Klasycznym przykładem jest reagowanie na sygnalizację świetlną. W Polsce zmiana świateł na żółte niekoniecznie oznacza dla kierowcy, że należy się zatrzymać. Choć gaśnie zielone, niektórzy dodają gazu i wjeżdżają na skrzyżowanie. Na żółtym przejeżdżają nie tylko auta osobowe, ale również samochody ciężarowe.
Uprzejmość, dostrzeganie się nawzajem przy wyprzedzaniu, przepuszczanie w korku - o to także łatwiej jest w Wielkiej Brytanii niż w Polsce, choć brytyjska stolica pozostaje tutaj niechlubnym wyjątkiem. W Londynie wszyscy się spieszą i bywają nieuprzejmi. Warszawscy kierowcy, dla odmiany, nauczyli się już cierpliwości i kultury - ustępują sobie miejsca, przepuszczają w korku. Doniesienia dziennikarzy "Gazety Stołecznej" burzą stereotyp "warszawskiego stylu jazdy" - w stolicy można już bez nerwów choćby włączyć się do ruchu z podporządkowanej ulicy. Ciągle jednak panuje przekonanie, że by innym dorównać kroku, trzeba przyspieszać i przekraczać prędkość.
Nie można dać się ponieść owczemu pędowi - przestrzega Skroban-Korzeniecki. - W Wielkiej Brytanii uczestniczę w specjalnym szkoleniu dla zaawansowanych kierowców, gdzie słyszę, że jazda sprawna oznacza przede wszystkim jazdę bezpieczną. Widząc blisko za sobą samochód, człowiek naturalnie zaczyna przyspieszać, by zachować bezpieczną odległość. Jest to jednak pozorne rozwiązanie problemu, bo wtedy ci, którzy jadą za nami, też przyspieszają. Brytyjski kodeks drogowy zaleca właśnie wtedy zwolnić, aby zwiększyć odstęp od pojazdu przed nami i umożliwić kierowcy za nami bezpieczne zatrzymanie się w razie naszego niespodziewanego hamowania.
Polacy przyznają, że w Wielkiej Brytanii jeździ im się bardzo dobrze. Wiedzą, że tu nie wypada i nie opłaca się łamać prawa. W nieprzekraczaniu dozwolonej prędkości pomaga im największa liczba kamer w Europie. Punkty karne są zachowywane na prawie jazdy przez trzy lata, a ich limit wynosi zaledwie 12.
Wolę ruch lewostronny ze względu na położenie kierownicy w brytyjskim pojeździe. Większość ludzi jest praworęczna. Kiedy jedziemy samochodem z manualną skrzynią biegów, zmiana biegów jest wygodniejsza, gdy kierownicę trzymamy prawą ręką. - dodaje Skroban-Korzeniecki.
Sugeruje również, by przed planowanymi wojażami po Wyspach wypożyczyć na miejscu samochód. Takie rozwiązanie może się okazać po prostu bezpieczniejsze. Szczególnie, jeśli będziemy dużo podróżować. Prawostronny układ kierowniczy jest szczególnie niedogodny na rondach, ze względu na ograniczoną widoczność. Jak to mówią Wyspiarze, drive safely and enjoy your journey! (ang. jedź bezpieczniej, udanej podróży!)
- ruch lewostronny to nie tylko trzymanie się przeciwnej niż normalnie strony jezdni. Wciąż musisz walczyć z nabytymi odruchami. Uwaga zwłaszcza na automatyczne patrzenie w lewo zamiast w prawo (np. przy dojeżdżaniu do drogi głównej) - to częsty powód kolizji!
- nie ma zasady prawej czy lewej ręki, z wyjątkiem dojazdu do ronda (pierwszeństwo dla nadjeżdżającego z prawej), ale też prawie nie ma równorzędnych skrzyżowań, za to rond jest bardzo dużol
- piesi są przyzwyczajeni, że kierowcy przepuszczają ich i to nawet przy czerwonym świetle, więc bądź gotowy, że wejdą na jezdnię, jeśli się do niej zbliżają;
- rowerzysta zawsze ma rację, nawet jeśli nie ma racji. I nie zawaha się wykorzystać swojej uprzywilejowanej pozycji;
- jeźdźcy na koniach, stada owiec i bydła to nie jest rzadkość na drogach, wręcz przeciwnie - trzeba zachować szczególną ostrożność.
- ograniczenia prędkości dla samochodów osobowych i motocykli: na autostradzie 70 mil/h (112 km/h); inne drogi: obszar zabudowany 30 mil/h (48 km/h), single carriageway, czyli drogi bez pasa rozdzielającego jezdnie o przeciwnym kierunku ruchu 60 mil/h (96 km/h), a dual carriageway, czyli droga z pasem rozdzielającym jezdnie - limit jak na autostradach);
- peryferyjne drogi są wąskie i często obsadzone dodatkowo utrudniającymi widoczność żywopłotami - trzeba dostosować prędkość, aby móc zatrzymać się w razie potrzeby na swoim pasie w granicach widoczności, czyli na odcinku, który widzisz, a przy mijaniu korzystać z zatoczek lub poszerzeń;
- pasy dla autobusów - nie wjeżdżamy na nie, nawet jeśli chcemy tylko wyprzedzić;
- uwaga na ciężarowy tranzyt z kontynentu oraz vany dostawcze - kierowcy tirów z kierownicą z lewej nie widzą wszystkiego (ogromne martwe pole w lusterkach), a dostawcy jeżdżą mało bezpiecznie;
- utrudnione parkowanie, wielka machina ścigania (zdjęcia, mandaty). Kiedy są pojedyncze linie, koniecznie trzeba zwracać uwagę na tabliczki mówiące o możliwości parkowania;
- nie ma obowiązku używania świateł mijania na drogach oświetlonych, ale uwaga - chodzi o drogi w terenie zabudowanym, czyli takim, który jest oświetlony lampami ustawionymi w odległości 100 m od siebie. Wtedy standardowo dopuszczalna prędkość to 30 mil/h i standardowo korzysta się ze świateł pozycyjnych, ale można (nie trzeba) korzystać ze świateł mijania. Gdy jednak są znaki podwyższające limit prędkości, np. 40 mil/h, to używanie świateł mijania jest już konieczne.
Zawsze może być gorzej...
Źródło: Setlak PR
ZOBACZ TAKŻE:
Ubezpieczenia dla młodych kierowców