Po raz pierwszy w historii Fiat Yamaha Cup zdarzyło się, by motocykl klasy R6 wygrał z mocniejszymi o 50 KM motocyklami R1. "Sołtys" Korobacz zaskoczył już w piątek, gdy w kwalifikacjach do sobotniego wyścigu zajął trzecie miejsce, tracąc do pierwszego zawodnika na R1 mniej niż 0,1 sekundy. Przez to, że druga runda kwalifikacji odbywała się następnego dnia na mokrym torze, nikt nie był w stanie poprawić swojego czasu i ustawienie na starcie nie uległo zmianie.
Korobacz wystartował najlepiej i mimo że na początku wyścigu deptał mu po piętach ówczesny lider klasyfikacji R6, Marcin Małecki, młody Poznaniak dojechał do mety na pierwszym miejscu, wyprzedzając drugiego Andrzeja Sztudera na R1 o 15 sekund. Małecki zakończył wyścig po upadku. Wynik Korobacza pokazuje, że 17-latek ma już teraz spore umiejętności i w trudnych warunkach potrafi wygrywać nawet z silniejszymi. Po sobotnim wyścigu powiedział:
Znów słabo wystartowałem, ale już po kilku zakrętach byłem na prowadzeniu. Podobno Marcin Małecki jechał tuż za mną i próbował atakować, ale nawet go nie słyszałem. Jechałem swoim tempem i choć tor przesychał, mogłem utrzymać przewagę. Jestem bardzo szczęśliwy. Jutro znów dam z siebie wszystko, niezależnie od pogody
W niedzielnym wyścigu Korobacz zajął już drugie miejsce w klasie R6. Pierwszy, z przewagą niespełna pięciu sekund dojechał pechowiec z soboty Marcin Małecki. Po upadku udało mu się poskładać motocykl i odegrać "Sołtysowi". Nie zmieniło to jednak klasyfikacji w klasie R6 - Korobacz pozostał na pierwszym miejscu z przewagą 15 punktów nad Małeckim. Po rundzie w Poznaniu na czele klasy R1 umocnił się Wojciech Mańczak.
Jan Kopacz
Suzuki Gladius - test Świata Motocykli - ZOBACZ TUTAJ