Dokładnie takie same pytania zadaliśmy naszym czytelnikom w 2007 roku , kiedy o eco drivingu słyszało niewielu, i dzisiaj. Wyniki są zaskakujące.
W 2007 roku 15 proc. ankietowanych uznało, że zasady oszczędnej jazdy "są o kant potłuc". Być może z niewiedzy, braku umiejętności lub niewielkiej potrzeby oszczędzania (litr bezołowiowej kosztował wtedy nieco ponad 4 zł.). Dzisiaj, mimo zakrojonym na szeroką skalę akcjom uświadamiającym, grupa niezadowolonych jest znacznie większa. To aż 28 proc. odpowiedzi.
Zagorzałych fanów oszczędnej jazdy przybywa bardzo powoli. Odpowiedź "faktycznie (zasady eco drivingu - przyp. red.), pozwalają ograniczyć zużycie paliwa wybrało wtedy 15, dzisiaj 19 proc.
W praktyce nie jesteśmy już takimi entuzjastami. Coraz mniej ludzi stosuje, bowiem eco driving, na co dzień. Wtedy do oszczędnej jazdy przyznało się 19 proc. ankietowanych, dzisiaj już tylko 14 proc.
W 2007 roku 12 proc. ankietowanych przyznało jednak, że eco driving obniża spalanie, choć bardzo nieznacznie. Dzisiaj ta grupa to już 26 proc. Zdecydowanie powiększyła się także grupa niezdecydowanych. Z 18 do 5 proc. ankietowanych, które uznały, że w zasady nie wierzy, ale nie zaszkodzi ich spróbować. Zmniejszyła się także, i to zdecydowanie, grupa tych, dla których eco driving to sprawca przyspieszonego zużycia silnika.
A jaka jest prawda? Dzięki zasadom eco drivingu, można zaoszczędzić całkiem sporo paliwa i... nerwów. Silnik, jeśli stosować go zgodnie z przeznaczeniem, wcale szybciej się nie zużyje, a jeśli ktoś nie wierzy, zawsze warto spróbować. Kolejna ankieta za 5 lat.
ZOBACZ TAKŻE:
Eco driving | Czy jest bezpieczny?