Drogowcy rozkładają ręce. Wszystkiemu winne są przepisy, a dokładniej normy hałasu wyśrubowane w Polsce jak nigdzie w Europie. W 2007 ustaliło je Ministerstwo Infrastruktury. Zgodnie z nimi dopuszczalne normy hałasu dla terenów zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, terenów zabudowy związanej ze stałym lub czasowym pobytem dzieci i młodzieży (szkoły, przedszkola), terenów domów opieki społecznej oraz terenów szpitali w miastach to 55 dB dla pory dnia oraz 50 dB dla pory nocy.
Z kolei dla terenów zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej i zamieszkania zbiorowego, terenów rekreacyjno - wypoczynkowych oraz terenów mieszkaniowo - usługowych dopuszczalna norma przez przepisy prawa to 60 dB dla pory dnia oraz 50 dB dla pory nocy.
Nieco głośniej może być na obrzeżach miast. Ale normy regulują np. dopuszczalny poziom hałasu w Parkach Narodowych i rezerwatach. Co to oznacza? Że ekrany pojawiają się nawet tam, gdzie w okolicy kilkuset metrów nie ma ani jednego budynku, a do kosztorysu budowy nowej drogi lub remontu starej, trzeba dopisać niezłą sumkę. Jak wyjaśnia Liliana Zając z Biura Generalnego Dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad koszt wykonania 1 m2 ekranu akustycznego wynosi zależnie od jego wysokości od ok. 150 do 230 Euro.
Na odcinku autostrady A2 zarządzanej przez GDDKiA ekrany ciągną się na długości 126 km. Tylko w mazowieckim jest ich 48,566 km, w łódzkim 60,247 km. Powstały za ponad 250 mln zł. Na tym nie koniec. Na A2 w województwie wielkopolskim jest kolejne 18,664 km ekranów.
Wiele z nich stoi jednak w miejscach, w których po drugiej stronie są pola, lasy albo parking autostradowy. GDDKiA rozkłada ręce. Jak wyjaśnia Zając dla każdej inwestycji parametry ekranów akustycznych ustalane są indywidualnie. W zależności od rodzaju ekranów przyjmuje się, że dają one redukcję dźwięku na poziomie 10 dB - 15 dB.
Na wyśrubowane normy narzekają samorządowcy i drogowcy. Ich zdaniem problem rozwiązałoby wprowadzenie w Polsce takich norm, jak w Niemczech. Dyrektywa unijna zakłada, że ludzie powinni być chronieni przed hałasem powyżej 65 db i nie wolno dopuścić, by człowiek był narażony na przebywania w miejscu, gdzie uciążliwe dźwięki przekraczają poziom 85 db. Właśnie, dlatego, jadąc niemieckimi autostradami, ekrany pojawiają się bardzo rzadko. Ministerstwo w tej sprawie wydaje się jednak świętsze od papieża.
W miastach jest jeszcze gorzej. Ekrany zasłaniają nie tylko drogi, ale całe skrzyżowania. Na przebudowanej niedawno Trasie Toruńskiej w Warszawie zamiast ekranów GDDKiA zdecydowała się postawić stalowo-szklany półtunel akustyczny o długości 1.3 km. Konstrukcja kosztowała 90 mln zł. To oznacza, że 1 metr bieżący konstrukcji to wydatek 62 648 zł. A wszystko, by żyło się lepiej. Ile pieniędzy rocznie pochłonie utrzymanie półtunelu w czystości - nie wiadomo. GDDKiA przygotowuje dokumenty do wszczęcia postępowania przetargowego.
Półtunelowe ekrany akustyczne realizowane na omawianym odcinku są zastosowane po raz pierwszy w Polsce. Wymagania takie zostały postawione w decyzji środowiskowej i mają na celu utrzymanie w środowisku wartości normatywne hałasu, tj. 50 dB w nocy i 60 dB w dzień. Budowane są na odcinku w. Marywilska-w. Łabiszyńska - wyjaśnia Małgorzata Tarnowska, Rzecznik Prasowy Oddziału GDDKiA w Warszawie.
Czy ekrany akustyczne to dobry środek do walki z hałasem? A może w mieście powinny być zabronione? Czekamy na Wasze komentarze.
ZOBACZ TAKŻE:
BMW M3 na baterie. To już przesada