Pikes Peak International Hill Climb to dwadzieścia morderczych kilometrów, podczas których kierowcy zmagają się ze 156 zakrętami oraz różnicą poziomów wynoszącą 1400 m. Do tego - żeby było ciekawiej - trzy różne rodzaje nawierzchni i kilkusetmetrowe przepaści. Już samo dojechanie do mety można uznać za sukces.
W wyścigu biorą udział maszyny najróżniejszej maści. Specjalnie przygotowane osobówki, motocykle, quady czy klasyki. Nie zabraknie także samochodów elektrycznych. Nissan zapowiedział start ze swoim i-MiEV-em, a kalifornijskie EV West wystawi wyjątkowe BMW M3.
Szaleńczej jeździe tego auta nie będzie towarzyszyć przerażający ryk silnika. Co najwyżej jego stłumiony gwizd. A to dlatego, że auto zostało pozbawione standardowego napędu. Miejsce rzędowej "szóstki" zajął potężny silnik elektryczny rozwijający moc 400 koni mechanicznych oraz - nie mniej imponujące - 950 Nm momentu obrotowego. Momentu, dodajmy, osiąganego właściwie od zera.
>>> Ile kosztuje używane M3? Sprawdzisz tutaj <<<
Jak na auto wyścigowe przystało, wnętrze zostało kompletnie wybebeszone, a w środek wspawano profesjonalną klatkę bezpieczeństwa. Do tego wyczynowe kubły i masa przełączników, których funkcje znają chyba wyłącznie twórcy samochodu.
Nie wiemy, jak auto spisze się podczas wyścigu, ale musi dawać naprawdę ogromną frajdę z jazdy. Firma zaprosiła na przejażdżkę niejakiego Billa Caswella, maniaka sportów motorowych, kierowcy rajdowemu i gościowi, którego niełatwo wprawić w zachwyt. Efekt? Powtarzająca się w kółko litania składająca się ze słów "Oh my God!". Zresztą, zobaczcie sami.
ZOBACZ TAKŻE:
Prześwietlamy oferty | Samochody elektryczne dostępne w Polsce