Polski cennik fabrycznie nowej Dacii Spring startuje od 76 900 zł. Jakim zatem cudem to auto da się kupić za niespełna 37 tys. zł? Jak szacuje serwis Francuskie.pl, metoda pojawi się w przyszłym roku. Przed jej wdrożeniem trzeba będzie jednak spełnić kilka warunków. Dość kluczowych warto dodać.
Sposób na tańszego Springa jest jeden. Wystarczy skorzystać z dotacji w rządowym programie Mój Elektryk. W takim przypadku kierujący dostanie 18 750 zł dopłaty. Odjęcie tej kwoty od ceny elektrycznej Dacii nadal nie daje jednak niespełna 37 tys. zł. Nie daje, bo w ten sposób wykonywany jest dopiero pierwszy krok. Jak informowaliśmy w tym tygodniu, w przyszłym roku formuła rządowych dopłat się zmieni. Zostanie rozszerzona. Kierowca może liczyć na dwie dodatkowe premie:
Tak skumulowana dotacja daje równe 40 tys. zł. To oznacza, że cena Springa może stopnieć z 76 900 zł do 36 900 zł. Kwota stanie się zatem więcej, niż atrakcyjna, bo obniży się aż o 52 proc. Choć nadal nie będzie dostępna dla wszystkich. Kluczowe jest to, że o 40 tys. zł dopłaty mogą się starać nie tylko osoby fizyczne (także np. przy wynajmie), ale również jednoosobowe działalności gospodarcze.
Przy tak dużej kwocie dotacji kierowca nie musi skupiać się na modelu bazowym. Ten ma bowiem słabszy silnik i brakuje w nim np. klimatyzacji. Korzystając z dopłaty, może się zdecydować na wersję Expression. Ta ma i klimatyzację, i 65-konny motor (zamiast 45-konnego). A kosztuje 86 000 zł. Po uzyskaniu maksymalnej dopłaty kierowca zapłaci zatem za pojazd tylko 46 000 zł.
W przypadku maksymalnego dochodu sprawa jest jasna. Liczyć się będzie PIT i wpisana w nim kwota. Co jednak z tym złomowaniem? Tu rządowy program ma ponoć zawierać kryteria rozszerzone. Przede wszystkim taki samochód będzie musiał znajdować się w posiadaniu obecnego właściciela przez co najmniej 3 lata. Poza tym pojazd może trafić na szrot od 1 lutego 2020 r., a więc nawet mniej więcej 5 lat przed uruchomieniem programu dopłat.