Lexus w 2018 r. postanowił zmodernizować swoją ofertę modelową w segmencie E w Europie. Na fali nowego pomysłu z salonów zniknął mój ulubiony GS (szczególnie GS F). Jego miejsce w gamie zajął model ES. Ten był formatowany głównie pod Stany Zjednoczone.
Lexus ES ma szereg zalet. To dynamicznie wyglądająca limuzyna, która cały czas jest produkowana w Japonii. Dodatkowo model powstał na nowoczesnej platformie GA-K, jest napędzany mocnym silnikiem hybrydowym oraz oferuje 5-miejscową kabinę i 454-litrowy bagażnik. Ile kosztuje to auto? Cennik startuje od 269 500 zł. Za tą kwotę kupujący otrzyma wersję Business Edition. I przy tym wyborze wartość miesięcznej raty w programie Kinto One dla klientów prywatnych może wynosić 2079 zł brutto. Firmy mogą liczyć już na 1590 zł netto. To więcej niż rozsądna kwota.
Wyposażenie standardowe auta składa się m.in. z reflektorów LED-owych, inteligentnego kluczyka, zestawu systemów bezpieczeństwa, systemu nawigacyjnego z 12-calowym ekranem, elektrycznej regulacji podgrzewanej kierownicy czy elektrycznie regulowanych foteli przednich. Bazowe wyposażenie jest bogate – to trzeba otwarcie przyznać. ES Prestige kosztuje już 306 500 zł. Topowa odmiana Omotenashi zostanie wyceniona natomiast na 329 500 zł.
Najciekawszy w tym aucie jest jednak silnik. Bo jedynym motorem dostępnym w palecie Lexusa ES jest hybryda o oznaczeniu 300h. Pod symbolem tym ukrywa się 178-konny motor 2,5 litra. 4-cylindrowy benzyniak współpracuje ze 120-konnym agregatem elektrycznym. Zsumowana moc układu napędowego to 218 koni. Ta wartość przekłada się na sprint do pierwszej setki w 8,9 sek. A interesująco wypada spalanie. Średnie zapotrzebowanie na paliwo deklarowane przez Japończyków nie przekracza 5,5 litra. 5,5 litra w ważącej nawet 1,7 tony limuzynie!
Co ważne, wyniki podawane w specyfikacji producenta wcale nie są dalekie od realnych. Sprawdziłem to w wielu Toyotach – a więc bratnich Lexusowi autach. Podczas testu zapotrzebowanie na paliwo w RAV-ce, Corolli, Yarisie i Camry wynosiło dokładnie tyle, na ile wskazywała marka w katalogu. Podobnie będzie zatem pewnie i w tym przypadku.
Lexus ES nie jest najpopularniejszym modelem japońskiej marki. Jest trzykrotnie rzadziej wybierany m.in. od dostępnego za podobną sumę SUV-a NX. Powód? Zamiast ES-a można bowiem kupić jednego z tuzów segmentu premium. Dobry przykład bezpośredniego konkurenta stanowi: