Grupa siedmiu posłów skierowała do ministra spraw wewnętrznych i administracji interpelację dotyczącą przywrócenia uprawnień strażom miejskim i gminnym do wykorzystywania fotoradarów. Od 2015 roku to prawo zostało im odebrane, co zdaniem niektórych samorządowców znacząco utrudnia prowadzenie działań mających na celu poprawę bezpieczeństwa. W interpelacji wskazano, że brak fotoradarów w gestii straży miejskich zmniejsza efektywność działań prewencyjnych, zwłaszcza w miejscach, gdzie policja nie może stale monitorować ruchu.
Być może nie wszyscy pamiętają, ale jeszcze kilkanaście lat temu niektóre gminy z lubością inwestowały w zakup przenośnych fotoradarów dla swoich strażników gminnych i miejskich. Były takie miejsce na mapie Polski, gdzie samorządy specjalnie powoływały straż miejską, aby móc zakupić i korzystać z fotoradarów. Oczywiście wszystko pod sztandarem poprawy bezpieczeństwa. I faktycznie w wielu miejscach urządzenie takie były potrzebne, ale równolegle pojawiła się też pokusa łatwego zwiększania wpływów do budżetu – pieniądze z mandatów wystawianych przez strażników była dochodem gmin i miast.
Urządzenia były coraz sprytniej chowane (umieszczano je w pojemnikach np. łudząco podobnych do koszy na śmieci lub chowano w krzakach). W wielu przypadkach ustawiano je też tak, aby robiły zdjęcia autom od tyłu. To wszystko pokazywało, że zarówno strażnikom, jak i ich pracodawcom nie chodzi o straszenie kierowców i faktyczne zwiększanie bezpieczeństwa, ale o wystawienie jak największej liczby mandatów.
Z drugiej jednak strony w ostatnim roku faktycznie mamy stagnację na drogach. W 2023 roku liczba wypadków oraz ich ofiar pozostała niemal na tym samym poziomie co rok wcześniej, a statystyki za pierwsze miesiące 2024 roku nie wskazują na poprawę. Panaceum na to ma być nowa propozycja dotycząca wprowadzenia nieoznakowanych fotoradarów, które mają zaskakiwać kierowców, zmuszając ich do przepisowej jazdy na całej trasie, a nie tylko w miejscach, gdzie spodziewają się kontroli.
Dodatkowo pomysł parlamentarzystów, którzy chcą przywrócić fotoradary strażnikom miejskim, pada aktualnie na podatny grunt. Po tragicznych wypadku, jaki miał miejsce na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, rząd może przychylniej spojrzeć na takie pomysły.
Głównym atutem propozycji jest zwiększenie niepewności wśród kierowców, co do lokalizacji fotoradarów. W przypadku obecnych, oznakowanych i często dobrze widocznych urządzeń, kierowcy często zwalniają jedynie w ich bezpośredniej okolicy, po czym znów przyspieszają. Brak specjalnych oznaczeń miałby sprawić, że kierowcy nie będą wiedzieli, gdzie mogą napotkać fotoradar.
Mimo że idea wprowadzenia nieoznakowanych fotoradarów wydaje się mieć potencjał, konieczne jest staranne rozważenie wszystkich jej aspektów. Brak oznaczeń może wpłynąć na bardziej odpowiedzialne zachowanie kierowców, jednak istnieje ryzyko, że niektóre samorządy będą traktować te urządzenia jako źródło dodatkowych dochodów, zamiast narzędzia do poprawy bezpieczeństwa. Kluczowe będzie zatem zapewnienie, że fotoradary będą wykorzystywane w sposób uczciwy i transparentny, z myślą o rzeczywistej ochronie uczestników ruchu drogowego.
Źródło: Sejm, autokult.pl