CANARD zarządzający polską siecią fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości przyzwyczaił nas już do tego, że w ostatnim czasie najpierw buduje maszt, montuje kamery OPP nad drogami, a potem trzyma kierowców w niepewności i nie podaje oficjalnych dat aktywowania nowych urządzeń. Zawsze w oficjalnych odpowiedziach słyszymy, że GITD czeka na przyłącze prądu i umowę z dostawcą energii. Takie same argumenty padały właśnie przy pytaniu o datę uruchomienie OPP na znanej DTŚ
Nowy odcinkowy pomiar prędkości uruchomiono na Drogowej Trasie Średnicowej na odcinku pomiędzy Chorzowem a Katowicami. Dokładniej mówiąc, kamery pojawiły się w kierunku od Katowic w stronę Gliwic. Pierwsze rejestratory znajdują się na wysokości różowej kładki pieszo-rowerowej między Załężem a osiedlem Tysiąclecia, a końcowe na wysokości siedziby firmy Yamazaki Mazak. Łącznie odcinek liczy 1,5 km, a dopuszczalna prędkość na nim to 80 km/h.
Co ciekawe wielu kierowców już zdążyło się przyzwyczaić do widoku żółtych kamer i nic sobie z nich nie robić, bo „straszyły" ich już od roku. Czujność wielu też stępiły informacje, jakie pojawiały się jeszcze w mediach kilka dni temu. Wtedy niektóre media sugerowały, że kamery zostaną włączone na sam koniec wakacji, a niepotwierdzoną datą był 30 sierpnia. Jak się jednak okazało, OPP udało się uruchomić znacznie wcześniej. Firma Yanosik poinformowała jednak już w poniedziałek 22 lipca, że naniosła w swojej nawigacji, wspomniany odcinkowy pomiar prędkości jako aktywny.
Po wprowadzeniu nowego taryfikatora, wyraźne przekroczenie prędkości jest naprawdę dotkliwie karane. Piraci drogowi, którzy są recydywistami, muszą się też liczyć z podwojeniem kary. To oznacza, że za "prędkość" można dostać nawet do pięciu tysięcy złotych mandatu.