Jazda na zielonych tablicach rejestracyjnych to czysta przyjemność. Już tu i teraz

Wokół samochodów elektrycznych narosło sporo mitów, a niektórzy podchodzą do nich jak pies do jeża. Zupełnie niepotrzebnie. Jazda na zielonych tablicach rejestracyjnych ma mnóstwo zalet.

Samochody elektryczne są świetne. Koniec i kropka, ale też gwiazdka. Kiedy idziemy do salonu, to elektryk stanowi jedną z propozycji. Jeszcze przez dłuższy czas w Polsce producenci będą nam oferować przeróżne napędy. Warto o tym pamiętać, ponieważ samochód elektryczny jest jedną z opcji, ale nie jedyną. Są kierowcy, którzy na przesiadkę do BEV-a są gotowi już teraz, a jeżdżąc nim, będą po prostu zachwyceni. Są jednak wciąż takie osoby, dla których idealnym wyborem będzie inny napęd.

Nic na siłę. Na rynku jest wiele rodzajów samochodów

Do głowy przychodzą nam od razu dwa przykłady:

  • Pokonujesz regularnie długie trasy po kilkaset kilometrów drogami szybkiego ruchu? Pewnie wciąż najlepiej sprawdzi się diesel, a wbrew pozorom ten rodzaj silników dalej jest oferowany. Przykładowo Volkswagen zapowiedział TDI w nowych Passacie i Tiguanie.
  • Mieszkasz w bloku i nie masz gdzie podpiąć auta do gniazdka? Tu i teraz lepiej sięgnąć po klasyczną benzynę albo wersję hybrydową.

To te dwa scenariusze, w których samochód elektryczny nie będzie mógł pokazać swoich zalet, a kierowca nie doceni, jak przyjemnie jeździ się nowoczesnym elektrykiem. Jednak każdy, kto ma gdzie podpiąć auto do ładowania (w domu lub w pracy), powinien rozważyć wybór właśnie takiego napędu. Popularność elektryków rośnie w Polsce lawinowo. Najnowszy licznik elektromobilności pokazuje już 82 955 aut z wtyczką: 42 265 to czyste elektryki, a 40 690 - hybrydy typu plug-in. Spójrzcie, jak dynamicznie te liczby rosną:

Licznik elektromobilności 2023
Licznik elektromobilności 2023 fot. PSPA

Jazda samochodem elektrycznym to czysta przyjemność

Możliwe, że po jednej przejażdżce elektrykiem się w nim zakochacie. Elektryk w mieście (wpiszcie tu jakikolwiek model i markę) po prostu zachwyca. Nawet jeśli przyspieszenie na papierze nie robi na was wrażenia, to podczas jazdy - zrobi na pewno. Jazda z silnikiem elektrycznym znacząco różni się od tej zwykłym autem. Samochód błyskawicznie reaguje na pedał przyspieszenia. Nieważne, przy jakiej prędkości - zawsze ma zapas mocy i rozwija ją harmonijnie. Trudno na drodze znaleźć szybsze auto i wcale nie mam na myśli dynamicznej, sportowej jazdy. Tak błyskawiczne reakcje to po prostu komfort jazdy. Dużo łatwiej zmienić pas, kogoś wyprzedzić, włączyć się do ruchu - w mieście to nieocenione. 

Imponuje też cisza i kultura, z jakimi to wszystko się dzieje. Nie ma mowy o szarpaniu, warczeniu czy chwili zawahania. Naprawdę jest coś w powiedzeniu, że samochodów elektrycznych nie lubi ten, kto nigdy nimi nie jeździł. Z każdym kolejnym testem się o tym przekonuję. I to niezależnie od modelu.

Kierowcy samochodów elektrycznych mają przywileje

Jeśli jeździcie po mieście, to docenicie dwa przywileje, które zachęcają do elektryków. Po pierwsze to możliwość jazdy buspasem. To świetnie rozwiązanie, zwłaszcza w tak zakorkowanym mieście jak Warszawa, ale docenią je wszyscy w Polsce - nasze miasta często meldują się w czołówce tych najbardziej zatłoczonych w Europie i to wcale nie Warszawa jest niechlubnym numerem 1. Elektrykiem omijamy korki nawet w godzinach szczytu. Mniej boli także szukanie miejsca parkingowego. Kiedy już je znajdziecie, to nie trzeba płacić. Elektryka możemy parkować w strefach płatnego parkowania całkowicie za darmo.

W Polsce Strefy Czystego Transportu to wciąż pieśń przyszłości. Warto jednak wspomnieć, że za kilka lat posiadanie elektryka znacznie ułatwi życie w mieście.

Buspas na sosnowieckim Zagórzu
Buspas na sosnowieckim Zagórzu Fot. Piotr Purzyński

Lubię ładować elektryki. Robię to wszędzie

O ile macie miejsce w pracy z dostępem do gniazdka i możecie z niego skorzystać, to dopiszecie kolejny plus. Tak naprawdę nie przeszkadza nawet fakt, że będzie to najprostsze gniazdko, a ładowanie bardzo wolne. Spędzacie w biurze osiem godzin? To spokojnie podładujecie auto o spory zapas dodatkowych kilometrów. Zwłaszcza że w przyszłości coraz więcej firm będzie instalować w garażach skracające czas ładowania wallboxy. Ostatnio jeździłem jeepem, który z najzwyklejszego gniazdka zwiększał zasięg o osiem kilometrów w godzinę. Doładowywałem się więc za darmo o dodatkowe 64 km, a trudno więcej przejechać podczas normalnego dnia.

Tu warto wspomnieć o pewnym micie. Właściciele samochodów elektrycznych wcale nie ładują ich na stacjach szybkiego ładowania. Te są kluczowe dla długich tras i przydatne w takich przypadkach, jak punkt trzeci, "jestem w sklepie, o, ładowarka, a podepnę się". Ładowarką można się też poratować, jeśli zapomnimy podpiąć auta do gniazdka na noc. Znakomita większość kierowców ładuje swoje e-auta w domu i w pracy. Tak jest taniej i bezpieczniej dla akumulatora.

Peugeot e-208
Peugeot e-208 fot. Filip Trusz

Przejdźmy do czegoś, co niepokoi kierowców najbardziej. Trasa elektrykiem

Z jednej strony samochody elektryczne do trasy są idealne. Producenci w większości korzystają teraz z nowoczesnych platform, które opracowano właśnie o napędzie elektrycznym. To pozwala im sprytnie rozłożyć akumulatory, a w środku wygospodarować zaskakująco dużo miejsca. Kompaktowy SUV oferuje tyle miejsca na tylnej kanapie, co klasyczne modele o rozmiar lub dwa większe. Każde miejsce jest wygodne, a nikt nie powinien narzekać na brak przestrzeni. Także na bagaże. Z drugiej strony elektryk w trasie nie może korzystać z rekuperacji energii, a jazda ze stałą wysoką prędkością szybko drenuje akumulator.

Audi Q4 e-tron
Audi Q4 e-tron fot. Filip Trusz

To prawda, ale trasa samochodem z silnikiem elektrycznym wcale nie oznacza już katorgi. Tak było, kiedy producenci dopiero zaczynali i uczyli się nowych napędów. Elektryki jednak przeszły bardzo długą drogę. Trudno teraz znaleźć e-samochód, nawet miejski, z zasięgiem poniżej 300 km. Są też modele, które legitymują się imponującymi liczbami. Tesla deklaruje 600 km, Hyundai dla Ioniqa 6 614 km, Mercedes dla EQE 667 km a Volkswagen w ID.7 - nawet 700 km. To oczywiście wartości wg WLTP, ale w realnym życiu przełożą się na naprawdę długi odcinek autostrady bez żadnego zatrzymywania się. Większość kierowców z rodziną na pokładzie nie jedzie kilkuset kilometrów na raz.

Duży zasięg to jedno. Drugim sposobem na długie trasy jest szybkie ładowanie. Oczywiście w Polsce siatka stacji szybkiego ładowania rozwija się nieśmiało, ale jednak konsekwentnie i jest pod tym względem coraz lepiej. Na zachodzie podróżowanie samochodem elektrycznym nie jest już problematyczne. Nowe elektryki potrafią uzupełnić akumulator od 0 do 80 proc. w około 20 minut.

Sortimo Innovationspark, czyli modelowe centrum ładowania w Niemczech
Sortimo Innovationspark, czyli modelowe centrum ładowania w Niemczech Tomasz Okurowski

Samochody elektryczne w 2023 r. mogą być świetnym wyborem

Większość mitów o samochodach elektrycznych już dawno można włożyć między bajki. Nowoczesne elektryki są gotowe, żeby sprostać wszystkim wyzwaniom, jakie może przed nimi postawić kierowca, a dynamicznie rozwijająca się infrastruktura drogowa kasuje ich ostatnie wady. Możliwe, że na przesiadkę jesteście gotowi już teraz, a elektryk idealnie wpasuje się w wasze potrzeby. Warto przekonać się o tym na własnej skórze i umówić się na jazdę próbną. A nuż pokochacie sposób, w jaki się nimi jeździ? Jeśli nie, to przecież wciąż są inne propozycje. Wybór jest naprawdę szeroki.

Na koniec mamy ciekawostkę. Samochody elektryczne rozwijają się tak dynamicznie, że wchodzą do segmentów, w których jeszcze niedawno byśmy się ich nie spodziewali. Są już elektryczne busy, limuzyny, auta sportowe, pikapy i terenówki. Ciekawe, jak będzie wyglądała elektryczna strona motoryzacji za kilka lat. Prędkość rozwoju jest imponująca.

SPONSOR: Volkswagen Group Polska Sp. z o.o.

Volkswagen ID. Buzz
Volkswagen ID. Buzz fot. Piotr Mokwiński
Ford F-150 Lightning
Ford F-150 Lightning fot. Filip Weremij
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.